40 lat po premierze pierwszej części wraca seria „Gliniarz z Beverly Hills”. Legendarny hollywoodzki producent Jerry Bruckheimer opowiada przy tej okazji o charyzmie Eddiego Murphy’ego oraz przeszłości i przyszłości kina.
Kiedyś były ofiarami, teraz w światach zniszczonych nuklearną wojną lub katastrofą klimatyczną coraz częściej odgrywają pierwszoplanowe role. Jak Furiosa, wojowniczka z dzikiego uniwersum „Mad Maxa”.
Premiera gry „Like a Dragon: Infinite Wealth” oraz drugiego sezonu serialu „Tokyo Vice” przypominają, że gdy zachodni świat wciąż jest zafascynowany yakuzą, Japonia wieszczy jej zmierzch.
„Bez litości” to nie jest kino, po którym widzowie powinni oczekiwać fabularnych zaskoczeń. Tu liczy się sprawnie poprowadzona akcja, charyzmatyczny odtwórca głównej roli i wyraziste postaci drugiego planu.
Nie boję się robić czystej rozrywki. Ale chcę ją robić na najwyższym poziomie – mówi Mateusz Rakowicz, reżyser filmu „Dzień Matki”, w którym Agnieszka Grochowska rzuca wyzwanie gangsterom.
Skoro stare kino akcji z prawdziwymi kaskaderami zamiast generowanych komputerowo bohaterów odeszło, to dlaczego uwielbiana przez młodą widownię seria o Johnie Wicku regularnie wraca na szczyt box office’u?
We współczesnym Hollywood Bruce Willis był „elementem obowiązkowym” – zawsze gotów założyć biały podkoszulek i uratować świat. Teraz będziemy musieli sobie radzić bez niego.
„Wszyscy święci New Jersey”, pełnometrażowy prequel „Rodziny Soprano”, przypomina, w jaki sposób odebrano amerykańskim gangsterom mitologię i zrobiono z nich postaci z krwi i kości.
Świat pokochał go jako Saula Goodmana, cwanego prawnika z serialu „Breaking Bad”. Teraz Bob Odenkirk został gwiazdą kina akcji.
Jeśli na ekranie zderzają się m.in. Sylvester Stallone, Arnold Schwarzenegger, Chuck Norris, Bruce Willis i Jet Li, spodziewać się można trzęsienia ziemi. I rzeczywiście...