Już w lutym na Kubie rozpocznie się prawdopodobnie era postcastrowska – władzę przejmie MIGUEL DIAZ-CANEL, rewolucjonista bez munduru.
Był ostatnim żyjącym dyktatorem rewolucjonistą, który wprowadził w swoim kraju socjalizm z bronią w ręku. Widmo amerykańskiego imperializmu pchnęło go w ramiona ZSRR.
Ten portret, reprodukowany w nieskończoność, jest rozpoznawalny bardziej niż ikoniczne zdjęcia Marilyn Monroe czy Alberta Einsteina. To przepustka Che Guevary do nieśmiertelności.
Wygrana Donalda Trumpa i wykrwawiająca się Syria, zwłaszcza zacięte walki o Aleppo – zdominowały mijający rok w mediach. Ale na świecie działo się znacznie więcej.
Czy śmierć Fidela coś zmieni? Kubańczycy twierdzą, że nic. Nie mają ochoty na rebelię.
Co sprawiło, że w zbiorowej wyobraźni sporej części świata wyrósł ponad tylu potężniejszych od siebie? Jakie składniki zbudowały legendę Fidela Castro, która ani myśli umierać?
W 2012 roku magazyn „Time” określił Fidela Castro jedną ze stu najbardziej wpływowych osób wszech czasów.
Castro z powodów zdrowotnych władzę przekazał już dekadę temu.
Kubańczycy mają już swoją pierestrojkę. Odkrywają uroki kapitalizmu i pragną zarazem utrzymać socjalne zdobycze rewolucji.
Po 55 latach oficjalnie otwarto amerykańską ambasadę na Hawanie. Przypominamy, w jakich okolicznościach Amerykanie opuścili Kubę.