Tegoroczny sezon festiwalowy miał być wreszcie normalny. Po kryzysie pandemicznym branża wpadła jednak w inne turbulencje. Publiczność nie boi się już wirusa, ale może się przestraszyć cen.
Trzecia edycja festiwalu, który ruszy 15 czerwca w Warszawie, będzie naznaczona wojną w Ukrainie. Przed nami kilka ważnych występów.
To, co wydarzy się w najbliższy weekend w Gródku, to raczej kulturalne spotkanie Polaków i Białorusinów w czasach cenzury, niepewności i politycznego napięcia.
W tym roku w ramach festiwalu zainicjowanego przez laureatkę Paszportu POLITYKI Anię Karpowicz i pianistę Marka Brachę odwiedzimy m.in. podwórka warszawskich kamienic-ostańców.
Od dekady amatorzy muzyki klasycznej odwiedzający Sopot w końcówce lipca mają coś dla siebie.
Z pewnej nienormalności przeszliśmy teraz do niepewnej normalności. Co nas czeka latem w kulturze? Opcja minimum czy maksimum? Pod sceną czy online?
Letnie festiwale próbują stanąć na nogi po zeszłorocznej przerwie. Rząd zrzucił na nie odpowiedzialność za kontrolę zaszczepionych osób, organizatorzy czują się ignorowani, a widownia – dyskryminowana.
Wygląda na to, że w 2021 r. z festiwalami muzycznymi będzie tak jak z wyjazdami za granicę – kto ma na nie ochotę, musi się zaszczepić.
W tym samym czasie, gdy na stadionie może przebywać 10 tys. kibiców, w identycznych warunkach na koncertach może być 250 osób. Pod znakiem zapytania stoją letnie imprezy plenerowe i festiwale.
Kiedy wielu innych liczyło pandemiczne straty, Kraków przygotowywał nową kulturalną opowieść o mieście – takim, w którym nie można się nudzić.