Główną nagrodę zakończonego niedawno festiwalu w Berlinie dostał niemiecki film „Głową o mur”. Werdykt nie wywołał protestów, ale przesadnych zachwytów też się nie słyszało. Trochę wyższy poziom stanów średnich, jak cały tegoroczny konkurs. Ale czy dzisiaj kino stać jeszcze na arcydzieła?
Festiwal gdyński jest nadzwyczaj przyjazny dla twórców – w tym roku w konkusie startowało 21 filmów, na które czekało 21 nagród, nie licząc wyróżnień dodatkowych. Na pozaregulaminową nagrodę Złotej Zwrotnicy zasłużyło też jury, które przyznało Złote Lwy niedocenionej przez krytyków i widzów „Warszawie” debiutanta Dariusza Gajewskiego, nie zachwyciło się natomiast faworyzowanymi filmami Kolskiego czy Stuhra.
Na tegorocznych Warsaw Summer Jazz Days wystąpili między innymi Jan Garbarek i zespół Naked City Johna Zorna. Garbarka z Zornem łączy tylko to, że obaj są saksofonistami, poza tym dzieli wszystko. I nic dziwnego – dzisiejszy jazz obejmuje najróżniejsze formuły muzyczne, niekiedy bardziej od siebie odległe niż filharmonia od dyskoteki.
Zwolennicy kina niekomercyjnego mają w czym wybierać. Na krakowskim festiwalu można było oglądać artystyczne eksperymenty i filmy dokumentalne na przyzwoitym poziomie. Złotego Lajkonika dostał Jacek Bławut, laureat Paszportu „Polityki”.
Bez nagrody wyjechał z Cannes faworyzowany przez krytykę Lars von Trier, nie powaliły również jurorów na kolana nowe artystyczne eksperymenty Petera Greenawaya i Aleksandra Sokurowa. W tym roku triumfowały obrazy skromne i tanie, ale bliższe rzeczywistości. Złotą Palmę dostał Gus van Sant za film „Słoń”, przedstawiający masakrę w jednej ze zwyczajnych amerykańskich szkół.
Festiwal w Cannes w 1968 r. został przerwany drugiego dnia. Za sprawą Jean-Luc Godarda i jego kolegów. Były buntownik i anarchista wraca na nasze ekrany nowym filmem – „Pochwałą miłości”.
W tym roku w Berlinie przeważały filmy zdecydowanie pesymistyczne: o nieuleczalnych chorobach, zaniku ideałów, zagrożonych związkach międzyludzkich, o niesprawiedliwym prawie. Jednak nawet na tym czarnym tle wyróżniali się nieszczęśni uchodźcy, pariasi współczesnego świata, którzy wystąpili w trzech z dwudziestu dwóch konkursowych tytułów.
Wielu jest widzów, którym repertuar multikin nie wystarcza
„To jest nowe kino, wszystko można tam kupić” – mówi bohaterka jednego z festiwalowych filmów, prezentując powracającym z zagranicy dzieciom zachodzące w okolicy zmiany. Można by, idąc dalej tym tropem, zapytać: Co konkretnie można dziś kupić w polskim kinie?
Woody Allen żartował przed projekcją otwierającego festiwal filmu „Hollywood Ending”, że marsz po canneńskich schodach to straszna tortura i już gotów był prosić o pomoc Amnesty International. Słynne schody, wcale zresztą nie takie strome, stanowią łącznik między festiwalowym pałacem a ulicą – tam, gdzie zaczyna się chodnik, można nawet dostrzec banalne wyrwy. W ten sposób iluzja spotyka się z rzeczywistością. W tym roku w Cannes dominowała rzeczywistość.