Co sto lat temu mieszkańcy Starego Kontynentu myśleli o swej współczesności i czekającej ich przyszłości? Zachwyceni techniką, nauką i sztuką radośnie szykowali się do wojny.
W POLITYCE 45/05 opublikowaliśmy rozmowę Jacka Żakowskiego z Jeremym Rifkinem, amerykańskim ekonomistą i politologiem, „Europa przyszłością świata!”. Dziś przedstawiamy inne, polemiczne spojrzenie na Europę i Amerykę.
Jeremy Rifkin, amerykański ekonomista i politolog:
Po raz pierwszy we współczesnej Europie terrorystami samobójcami są nie obcy przybysze, lecz ludzie stąd, tutejsi. Pochodzą z rzeszy 20 mln (!) muzułmanów zamieszkujących Europę. Są swoi czy obcy?
W Warszawie 16 i 17 maja – wielki szczyt Rady Europy, najstarszej europejskiej organizacji politycznej. Nie jest ona ani przedsionkiem do Unii Europejskiej, ani przechowalnią polityków. A czym?
Europa od roku, z widocznym trudem, przyzwyczaja się do Polaków. Ze zdziwieniem odkrywa ten 38-milionowy naród, który „przyszedł ze wschodu” i jest inny niż inni. I wnikliwie go opisuje. Takiej fali zainteresowania nie mieliśmy od lat.
Znany amerykański badacz nowych trendów ekonomicznych i cywilizacyjnych Jeremy Rifkin twierdzi, że to właśnie my, mieszkańcy ciasnego, skłóconego i wciąż przygnębionego Starego Kontynentu, mamy w ręku kamień filozoficzny. To w Europie powstaną nowe idee, które zdobędą przyszłość.
Kultura europejska opiera się nie tylko na dziedzictwie antyku i chrześcijaństwa, ale również na pogańskim barbarzyństwie. Przekonuje o tym Karol Modzelewski, znakomity mediewista, w swej burzącej stereotypy książce „Barbarzyńska Europa”.
Aby opisać dzieje Europy, należy posiadać umiejętność pomyślnego przepłynięcia pomiędzy Scyllą narodowej megalomanii a Charybdą kompleksów niższości.
Autorzy, którzy spróbują w jednym dziele opisać dzieje europy, winni posiadać umiejętność pomyślnego przepłynięcia pomiędzy Scyllą narodowej megalomanii a Charybdą kompleksów niższości.