Publikowany obok pamiętnik Grażyny Hanny Sadowski (godło GHS) zdobył I nagrodę w konkursie na pamiętniki emigrantów. Prezentujemy go ze znacznymi skrótami, tytuł pochodzi od redakcji. Przypominamy: konkurs, adresowany do Polonii na całym świecie, został ogłoszony w lutym, a rozstrzygnięty w grudniu 2005 r. Współorganizatorami, obok „Polityki”, byli: „Nowy Dziennik”, wydawany w USA, i Internetowy Comiesięczny Magazyn Polonii „Świecie Nasz”, redagowany w Kanadzie (www.swiecienasz.com). Patronat medialny nad konkursem objęły TVP Polonia i Polskie Radio Polonia.
W 1956 r., kiedy cenzura na pewien czas zelżała, w „Szpilkach” pojawiło się zabawne ogłoszenie: „Zamienię niepodległość na lepsze położenie geograficzne. Polska”. Ale przenosiny rozważano czasami na poważnie.
Śmierć prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala oraz śmierć cywilna lidera Polonii południowoamerykańskiej Jana Kobylańskiego są kresem pewnego typu przywództwa polskiej emigracji. Czas najwyższy.
Zmęczeni niewydolnością polskiej służby zdrowia i skandalicznie niskimi zarobkami kraj opuszczają wykształceni specjaliści. Coraz łatwiej im ułożyć sobie życie w lepszej rzeczywistości. Zastąpić ich będzie trudno.
Ile był wart w 1975 r. jeden obywatel PRL pochodzenia niemieckiego? 23 tys. marek. Tyle wynegocjował z kanclerzem Helmutem Schmidtem I sekretarz KC PZPR Edward Gierek.
W latach 1956–1984 około 600 tys. osób ze Śląska i Pomorza wyjechało z Polski do Niemiec na podstawie tzw. dokumentów podróży, które były biletem w jedną stronę. Dziś coraz więcej Ślązaków próbuje odzyskać polskie obywatelstwo.
Polscy lekarze świetnie sobie tutaj radzą i zbierają pochwały. Szwecja nie chce wprowadzać żadnych barier dla pracowników z krajów przystępujących do Unii. Stawia jeden warunek: znajomość języka.
Polscy emigranci coraz częściej wracają do kraju. Pcha ich nadzieja na szybszą karierę, tęsknota, poczucie wyobcowania. Dzisiaj wyjazd na saksy nie jest już synonimem zaradności, ale raczej przegranej.
W drodze powrotnej do Polski na lotnisku w Toronto ksiądz Artur Ważny, duszpasterz młodzieży diecezji tarnowskiej, nie doliczył się czterdziestu swoich podopiecznych, uczestników Światowych Dni Młodzieży. Wbrew wcześniejszym deklaracjom o natychmiastowym powrocie do domu nie opuścili Kanady.