W budownictwie znów zaczyna wszystkiego brakować. Ludzie wyrywają sobie nowe mieszkania, deweloperzy działki, firmy budowlane – pracowników.
Jest rok 2007. Od dwóch lat berlińskie instytucje zajmujące się bezdomnością i narkomanią rejestrują napływ młodych ludzi z Polski o specyficznym stylu życia.
Za cztery lata polskie pielęgniarki mogą zostać zdegradowane do funkcji asystentek, czyli dawnych salowych. Zarówno te w Polsce, jak i te, które tak ochoczo zatrudniane są dziś w zachodniej Europie. W negocjacjach przed przystąpieniem Polski do Unii popełniono ewidentny błąd, ale nikt nie spieszy się go naprawiać.
Miroslaw Klose i Lukas Podolski stali się idolami Niemców. Temperatury uczuć nie zmniejszał nawet fakt, że obaj reprezentanci niemieckiej drużyny przyznawali się do podwójnego, polskiego i niemieckiego, obywatelstwa. Podolski i Klose przypomnieli o Polako-Niemcach albo – jak ich tu nazywają – Bekenntnispolen, czyli przyznających się do polskości.
Polacy jadą za chlebem. Z jednej strony – Polska i polskie rodziny otrzymują właśnie finansowy zastrzyk bez precedensu, za którym idzie wzrost płac, konsumpcji oraz zatrudnienia. Z drugiej – zaczyna nam brakować ludzi. Dziury tworzą się w usługach, handlu, budownictwie, a przede wszystkim w medycynie i nauce. Gdyby zestawić pozytywne i negatywne skutki obecnej fali emigracyjnej, to jaki byłby bilans? I co to oznacza dla tych, co tu zostają?
Polacy jadą za chlebem. Z jednej strony – Polska i polskie rodziny otrzymują właśnie finansowy zastrzyk bez precedensu, za którym idzie wzrost płac, konsumpcji oraz zatrudnienia. Z drugiej – zaczyna nam brakować ludzi. Dziury tworzą się w usługach, handlu, budownictwie, a przede wszystkim w medycynie i nauce. Gdyby zestawić pozytywne i negatywne skutki obecnej fali emigracyjnej, to jaki byłby bilans? I co to oznacza dla tych, co tu zostają?
Co rusz podnoszą larum, że nam kwiat narodu ucieknie na Zachód. Tymczasem demografowie są spokojni. Bo jak świat światem ludzie migrowali i migrować będą, a przykłady państw śródziemnomorskich pokazują, że może to Polsce wyjść nawet na dobre.
Polscy lekarze pracujący w Niemczech też narzekają. Na coraz większą biurokrację i drobiazgowe kontrole kas chorych. Ale zarabiają przyzwoicie i mają więcej wolnego czasu.
Za granicą – według rozmaitych szacunków – przebywa obecnie od 1 mln do nawet 20 mln Polaków. Nasza diaspora co do liczebności jest już piąta na świecie. Kogo teraz odsysa z Polski świat? Owszem, hydraulików z Siemiatycz, cieśli z Podhala, pielęgniarki do Szwecji. Jadą, pracują na czarno albo legalnie, zarabiają, wracają. Ale jest też inny rodzaj emigracji: wielka ucieczka młodych i wykształconych.