Polscy emigranci w Anglii nie trzymają się już tak kurczowo rodaków. Są otwarci i ciekawi tubylców. Szybciej pokonują też kolejne szczeble kariery zawodowej. Oszczędności przeznaczają na edukację dzieci. To musi zacząć procentować.
Wiele polskich firm żyje coraz lepiej dzięki rodakom wyjeżdżającym do pracy za granicą. A kolejne kombinują, jak uszczknąć coś dla siebie z 3,5 mld euro, które rocznie przysyłają oni do kraju.
W przyszłości w Wielkiej Brytanii mogłoby mieszkać kilka milionów obywateli mówiących również po polsku. Niestety, wygląda na to, że dzieci emigrantów rodzimy język raczej zapomną.
Ile wielkich żurawi pracuje dziś w Dubaju? Wszystkie, które nie pojechały do Szanghaju. Miejscowi opowiadają ten żart z dumą. Ale konkurencja w regionie jest ostra. Właśnie dołączyła Arabia Saudyjska. Ta dopiero będzie potrzebowała dźwigów!
W czasach, kiedy praktycznie wszyscy mają paszport w szufladzie, opowieści o ucieczkach z Polski brzmią egzotycznie. W czasach PRL nie uciekano jednak 'z' ale raczej 'do'. Do wolności, godności, a nawet miłości.
Świeży raport Centrum Badań nad Nacjonalizmem, Etnicznością i Wielokulturowością przy brytyjskim uniwersytecie w Surrey dzieli polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii na cztery grupy: bociany, chomiki, łososie i buszujących. Tych ostatnich jest najwięcej. Najtrudniej zostać łososiem.
Młodym lekarzom po studiach coraz trudniej zrobić specjalizację. To jeden z powodów, dla których uciekają za granicę. Pomysły, jak ich zatrzymać, są niestety dość dziwne.
Nie ma lepszego uzasadnienia dla konkursu stypendialnego „Polityki”– ogłaszanego właśnie po raz siódmy – niż dalsze losy jego dotychczasowych zwycięzców.
Ostatnio fala polskich emigrantów przestała już przybierać, ludzie raczej się wymieniają. W Irlandii, gdzie w ciągu trzech lat staliśmy się najliczniejszą mniejszością narodową – na 100 pracujących 8–9 to nasi rodacy – wielu po roku czy dwóch latach pobytu zaczyna się zastanawiać, co dalej. Zostać, jechać jeszcze gdzieś dalej? Czy wracać?
Nie ma Brytyjczyka, który by się nie zachwycał polskimi robotnikami. Pracowici i rzetelni. „Pracują ciężko, nie chcemy, żeby wracali” – mówi urzędnik z Westminsteru. Ale według nowych badań imigranci wrócą i może... trochę zmienią Polskę.