Zmiany emerytalne PiS zaczęło od najłatwiejszej, czyli od obniżenia wieku emerytalnego. Ale to tylko część wielkiej machiny systemu emerytalnego, którą musimy wyremontować i znaleźć do jej obsługi dobrego fachowca.
Obchody pierwszej rocznicy powołania rządu PiS zamknął przywróceniem poprzedniego wieku emerytalnego – 65 lat dla mężczyzn oraz 60 dla kobiet.
Osoby, które płacą składkę emerytalną krócej niż 15 lub 20 lat, zamiast emerytury otrzymają jednorazową wpłatę na konto.
Cała operacja ma kosztować budżet państwa co najmniej 2,6 mld zł
Pieniądze szybko się skończą, a dług państwa wobec rosnącej rzeszy emerytów będzie coraz większy.
Nawet z chudą polską emeryturą dałoby się utrzymać w którymś z egzotycznych rajów dla staruszków. A co dopiero z zachodnią.
PiS postanowił nie tylko zapomnieć o swoich wcześniejszych przekonaniach, ale też posunął się dużo dalej w demontażu polskiej gospodarki. Jakie będą efekty działań prezesa?
Kolejne rządy mają pomysły, jak zachęcić do oszczędzania na starość. A przy okazji coraz bardziej podważają zaufanie Polaków do ZUS.
Andrzej Duda w kampanii wyborczej zapewniał, żeby nie wierzyć, że brakuje pieniędzy na powrót do krótszego wieku emerytalnego. A Beata Szydło, kandydatka na premiera, dodawała – „wystarczy tylko dobrze rządzić”.
Prezydent wnioskuje o obniżenie wieku emerytalnego, ale wbrew jego obietnicom Polacy i tak będą pracować coraz dłużej. Tyle że dorabiając do bardzo niskich świadczeń.