Na państwie spoczywa ciężar takiej organizacji systemu emerytalnego, żeby był stabilny i wydolny. Nasz taki już od dawna nie jest, a PiS stara się, by było jeszcze gorzej. Im więcej dzieci, tym wyższe emerytury dla rodziców? Kto na tym skorzysta? Nikt. Oprócz PiS.
Czy to koniec zmian w zmianach w podatkach? Zapewne nie. Projekt został już przyjęty przez Sejm, a teraz czekają go prace w Senacie. Ile składek zapłacimy w przyszłym roku? Być może dowiemy się tego dopiero... w styczniu, oglądając wypłatę.
Tym razem o emeryturach stażowych przypomniał sobie Andrzej Duda. Rząd nawet nie stara się w tej kwestii zgodnie kłamać: premier „sprzedaje” inną śpiewkę o emeryturach niż prezydent, w Brukseli śpiewają jeszcze co innego. Grunt, że są tacy, co lubią słuchać.
Dodatkowe emerytury to zapłata za głosy, która demoluje cały system emerytalny. Nieważne, ile pracujemy i ile odkładamy, ważne, kto dał. Spłacać będą – przez lata – dzieci i wnuki. A że i tak ubożejemy? Nic, tylko za ten łaskawy chleb pocałować w rękę.
W OFE jest jeszcze 148,6 mld zł, które odkładało na starość 15 mln 430 tys. Polaków. Są ulokowane w akcjach przedsiębiorstw notowanych na GPW. Co się z nimi stanie, gdy rząd wykona swój skok na kasę?
75 proc. pracujących Polaków nie wierzy, że Pracownicze Plany Kapitałowe to dobry sposób na powiększenie głodowej emerytury. To dowodzi naszego braku zaufania do państwa.
Bywa, że dochodzi do rodzinnych kłótni, bo wnuczek, który otrzymał mieszkanie od babci, do opieki nad nią się nie kwapi, czeka, że go wyręczą inni krewni albo państwo.
Rząd planuje zwiększyć liczbę umów, od których trzeba płacić składki emerytalno-rentowe. Jednak po reformie wciąż pozostaną równi i równiejsi, a moment wprowadzenia zmian trudno uznać za najszczęśliwszy.
Dziś emeryci w nadziei na przypływ gotówki biorą się za hazard.
Andrzej Duda pięć lat temu wygrał wybory prezydenckie, ponieważ zapowiedział cofnięcie „reformy 67”. W obecnej kampanii ma obiecać emerytury stażowe i kolejny raz skróci wiek emerytalny.