Sejmowa debata o zmianach w systemie emerytur powszechnych, a także mundurowych, odbywała się przy prawie pustej sali. Jeśli więc ktoś śledził obrady parlamentu w nadziei, że wzbogaci swoją wiedzę w tej trudnej materii, to się pomylił.
W najgłębszych szufladach nie widać żadnych projektów ustaw, które można by potraktować jako obudowę dla „planu 67”, nie ma też ustaw ograniczających rozdęte przywileje wielu grup.
W Sejmie zaprezentowano dziś projekt referendum na temat podwyższenia wieku emerytalnego. Czy pytanie, które politycy chcą zadać Polakom, w ogóle jest logiczne?
Po miesiącu konsultacji opór przed wydłużeniem wieku emerytalnego jest jeszcze większy niż wcześniej.
Dwie trzecie polskich górników odchodzi na emeryturę w wieku czterdziestu paru lat. W dodatku emerytury górnicze są dwa razy wyższe od przeciętnych. Czy skala tych przywilejów jest wciąż uzasadniona?
Bezrobocie wzrosło z 13,2 do 13,5 procent – podał GUS. To najwyższy wskaźnik od pięciu lat.
Pierwsze kobiety, które będą pracować do 67 roku życia, mają dziś około 38 lat. Czy są na to przygotowane?
Upłynął miesiąc przeznaczony na konsultacje i stopień społecznego sprzeciwu wobec reformy emerytalnej nie jest ani na jotę mniejszy. Może nawet się zwiększył, bo przez ten krótki czas wiele grup zdążyło jednak wyartykułować swoje obawy. Jak najbardziej zasadne.
Donald Tusk i Waldemar Pawlak nie dogadali się w sprawie „ustawy 67”. Platforma będzie w tej sprawie szukać poparcia Ruchu Palikota. Czy jest to tylko skok w bok jednego z koalicjantów, czy może początek końca koalicji rządzącej? Wydaje się, że raczej to pierwsze, ale czas wcale nie pracuje na korzyść ludowców.
W odróżnieniu od Francuzów, którzy nie zamierzają pracować do 62 roku życia, Niemcy przełknęli o wiele dalej idące zmiany. Zaczęli już podnosić wiek emerytalny do 67 lat, choć wciąż nie wiadomo, kto zatrudni seniorów.