Pożegnanie z węglem kamiennym to niekoniecznie pożegnanie z kopalniami. One wciąż mogą nam dostarczać mnóstwa energii – tyle że już stuprocentowo czystej.
Miała być współpraca, powołano nawet wspólną komisję ekspertów do zbadania przyczyn sierpniowej katastrofy ekologicznej w Odrze. Ostatecznie są odrębne raporty i różne wnioski.
Naukowcy wskazują, że plany dalszej regulacji Odry nie tylko nie są sposobem na odrodzenie się jej ekosystemu, ale zwiększą ryzyko powtórki katastrofy. Dotyczy to także Wisły i innych rzek.
Czy katastrofa na Odrze otworzy Polakom oczy na to, jak dużo pożytków można mieć z rzek, jeśli się o nie zadba? I klęsk – jeśli nie.
To, że można wyeksploatować Ziemię, wydawało się do pewnego momentu niemożliwe. Raport „Granice wzrostu” z 1972 r. pokazał, że to realny scenariusz. Entuzjaści tego opracowania twierdzą, że wyznaczyło początek epoki ekologicznej. Krytycy – że jest przykładem nieuzasadnionego katastrofizmu.
Sytuacja na Odrze ukazała tylko fragment stopnia degradacji natury. Nie lepiej mają się inne rzeki. Oraz pola, lasy, ziemia i powietrze.
W Odrze stwierdzono gatunek glona, który może produkować toksyny powodujące masowe śnięcie ryb. Biada jednak temu, kto z góry założy, że przyczyna katastrofy ekologicznej jest naturalna.
W ocenie ekologów wędkarze mogą zapomnieć o Odrze na co najmniej 10 lat. Masowo giną w niej nie tylko ryby, ale też małże i kraby, będące do tej pory wskaźnikiem czystości wód rzeki.
Robert Suwada, dyrektor biura wrocławskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, mówi o zatruciu Odry, prawdopodobnych przyczynach katastrofy ekologicznej na rzece i szansach na złapanie truciciela.
Luisa Neubauer stała się twarzą ruchu ekologicznego za Odrą. Rządowi w Berlinie, którego częścią są Zieloni, wytyka, że za mało robi dla ratowania klimatu. I że finansuje wojnę Putina.