Premier-elekt Ehud Barak spędza dni i noce w nadmorskim hotelu Dan Akadia pod Tel Awiwem. Z okien rozpościera się piękny widok na morze, spokojne i bez wysokiej fali. Tak też rysują się widoki na przyszły rząd Izraela.
Z kolorowych plakatów, którymi oblepiony jest cały kraj, patrzą na naród (czytaj: wyborców) jedynie dwie twarze: Baraka i Netanjahu. Tak, jak gdyby była to ich osobista rozgrywka. Pod wizerunkiem Baraka widnieje hasło "Izrael domaga się zmiany!"; Netanjahu zapewnia z afisza, że tylko "mocny przywódca zapewni przyszłość kraju". Jakie zmiany, jaka przyszłość - to już pozostaje do interpretacji obywateli.