Prezydent Chirac odwołując premiera Raffarina dziękował mu za przeprowadzenie dwóch reform, emerytalnej i zdrowotnej. O trzeciej nie wspomniał. I nic dziwnego, bo reformę oświaty, zwłaszcza matur, przyjęto fatalnie.
Przyjechali do Wrocławia jako turystyczna grupa o zacięciu ekologicznym. W rzeczywistości – uczniowie elitarnego, działającego półoficjalnie liceum w Mińsku. Podczas ich pobytu w Polsce prezydent Łukaszenko wydał dekret o wyrzucaniu ze szkół zaangażowanych opozycyjnie uczniów. Ale oni się nie boją.
Maturzyści 2005 bujają się na huśtawce nastrojów od :) do :(. Wielu już od połowy kwietnia. Matury dawno za nimi, ale jeszcze nikt nie wie, czy zdał. Jedyny znany stopień to piątka z minusem, którą wystawił sobie minister edukacji.
Polscy uczniowie, już zjednoczeni z Europą, mieli mieć lepszy dostęp do edukacji dzięki nowym systemom stypendialnym. Aż dwóm, stworzonym w 2004 r. Nie zadziałał żaden: ani unijny, ani rządowy.
Nowa matura przypomina wystawną operę – wydaje się trwać bez końca. Spektakl egzaminacyjny, rozdęty w czasie, ciągnie się już miesiąc. Dla maturzystów zaczyna się teraz czas najgorszy: wyczekiwania na wyniki i nerwowego obliczania, czy ze zdobytymi punktami ma się szansę na studia.
Pierwsza runda nowej matury – piętnastominutowe oracje na wybrany zawczasu temat – rozpocznie się 18 kwietnia. Jednak gorączka egzaminacyjna ogarnia już nie tylko 320 tys. dziewiętnastolatków – maturzystów. Około miliona trzynastolatków szóstoklasistów i szesnastolatków gimnazjalistów zdaje tej wiosny sprawdziany końcowe. Pewnie nie ma takiej rodziny, w której ktoś by czegoś teraz nie zdawał. I nie ma takiej szkoły, której nie ogarnąłby przynajmniej lekki paraliż z powodu kampanii egzaminacyjnej.
Jak to się dzieje, że w Polsce mimo nikłej tradycji informatycznej mamy tylu niebywale zdolnych młodych informatyków? Tego nie da się wytłumaczyć działaniem czystego przypadku.
Zwykle na kilka tygodni przed maturą na uczniowskiej giełdzie pojawiały się tematy-pewniaki. Nowa formuła egzaminu z języka polskiego – piętnastominutowa, zawczasu przygotowana prezentacja – zrewolucjonizowała ową giełdę. Teraz jest to rynek gotowców. Popyt i podaż są spore.
Trafiają z normalnych szkół do specjalnych jak do jakiegoś koszmarnego getta. Za słabi po jednej stronie, po przejściu na drugą stają się naprawdę niepełnosprawni w sensie społecznym, bo odcina im się przede wszystkim zawodową przyszłość.
Miało być dwa razy mniej nerwów: nowa matura powinna otwierać drogę na studia. Już wiadomo, że tak nie będzie.