W oświacie też wszystko ma być załatwione odgórnie, centralnie i generalnie
Dodatkowe płatne lekcje, tak zwane korki, biorą już nie tylko maturzyści i gimnazjaliści, coraz częściej uczniowie szkół podstawowych. I studenci, którzy dotychczas z korepetycji raczej się utrzymywali.
PiS, LPR i Samoobrona biorą się za wychowywanie. W pakcie stabilizacyjnym partie uzgodniły, że odpowiedzią na kryzys wychowawczy, niedostatek patriotyzmu i brak autorytetów dla dzieci i młodzieży będzie Narodowy Instytut Wychowania (NIW). Atmosferę podgrzewa zapowiedź MEiN, że ocena z zachowania będzie brana pod uwagę przy promocji ucznia do następnej klasy.
Po 15 latach obecności religia wrosła w szkolny pejzaż. Społeczne emocje, które towarzyszyły jej wprowadzaniu, wypaliły się. Dzieci z niewierzących domów zapisują się na religię, żeby się nie wychylać. Niechodzący – a jest ich ledwie kilka procent – przeczekują w bibliotekach, bo alternatywa w postaci obiecanej etyki nie została stworzona. Ale i to już nie wywołuje protestów. Dopiero ostatnie zapowiedzi płynące z Ministerstwa Edukacji i kręgów kościelnych: pomysł wliczania religii do średniej ocen, jej obecność na maturze czy powstanie Narodowego Instytutu Wychowania, opartego na wartościach chrześcijańskich, obudziły dawne spory. Czy powróci wojna religijna?
Obniżenie cen podręczników szkolnych było jednym ze sztandarowych haseł Prawa i Sprawiedliwości podczas kampanii wyborczej. Hasło piękne, warto tylko się zastanowić, jak je realizować, żeby nie zrobiło się gorzej, niż jest.
Warszawskie elitarne gimnazja, działające przy najlepszych liceach, gdzie o jedno miejsce ubiega się niekiedy ośmiu dwunastolatków, dostały z ratusza ultimatum: likwidacja lub rejonizacja. Ministerstwo Edukacji zapowiada, że przyjrzy się sytuacji w całym kraju. Czyżby najlepsze gimnazja były nielegalne?
Rząd ogłosił, że za dwa lata edukacja szkolna ma się zaczynać w wieku sześciu lat. Przedtem dzieci muszą się podkształcić w przedszkolu. Słusznie, bo wczesna edukacja to cywilizacyjna konieczność i tylko tak możemy wyrównać szanse dzieci ze wsi. To tam trzeba głównie budować przedszkola. Tylko jakie i jak?
Dyrektorzy szkół przestali ważyć słowa, gdy mowa o kuratorach oświaty. Cenzor, powiadają, odległy od uczniów i nauczycieli o tony dokumentów. Zamiast pomagać – wymyśla, miesza, przeszkadza. Kuratorzy twierdzą, że to zamach na nich – strażników polityki oświatowej państwa.
Szkoły publiczne w USA znów stały się polem bitwy między obrońcami teorii ewolucji a chrześcijańskimi fundamentalistami, którzy domagają się, by dzieci nauczano również kreacjonizmu.
Coraz częściej władze lokalne przekazują szkoły państwowe stowarzyszeniom i fundacjom. W ten sposób można ominąć Kartę Nauczyciela i oświata wychodzi gminie taniej. Ale czy lepiej?