Tato, szkoła jest jak Amber Gold: tysiące skrzywdzonych ludzi – skonstatowała w powrotnej drodze z wakacji 11-letnia dziewczynka, czym tata natychmiast podzielił się z radiosłuchaczami.
Polskie łupki będą badać polscy uczeni, by polskie koncerny mogły korzystać z polskich technologii.
Polskie szkolnictwo zakończyło mijający rok z niekłamaną ulgą. Upiekło się – odrobienie najtrudniejszych zadań odłożono na przyszły.
Na największych warszawskich uczelniach od września przez najbliższe cztery lata będą rządzić nowi rektorzy.
Już ósmy rocznik młodzieży poddawany jest maturalnemu maglowaniu wedle zreformowanego, ujednoliconego stylu.
Reforma programowa obejmie wiele przedmiotów, ale tylko historia budzi takie emocje, że aż doprowadziła do głodówki.
Kiedyś, jeszcze w czasie studiów, rozejrzałem się po sali wykładowej. Siedziało 150 osób. Dla 20 z nich napisałem prace za pieniądze – zwierza nam się autor, który przez lata robił to na skalę masową. Zgodził się z nami rozmawiać, bo – jak mówi – chce zamknąć ten rozdział swego życia. Ale wielu jego konkurentów z pewnością pozostanie na rynku.
Coraz więcej jest amerykańskich szkół, w których korytarze patroluje policja. Uczniów aresztuje się za puszczanie papierowych samolocików, lub niesprzątniecie okruchów jedzenia z podłogi w stołówce. Dlaczego kryminalizuje się normalne dziecięce zachowania?
Białe szkoły, studniówki nawet na koniec podstawówki, nigdy nieużyte książki, druty i skalpele. Za to wszystko trzeba zapłacić, posyłając dziecko do szkoły. Teoretycznie bezpłatnej.
Rzeczowa, solidna i zrównoważona – mówią o minister edukacji Krystynie Szumilas współpracownicy. Dopóki gra z kimś do jednej bramki – zastrzegają oponenci.