Zazwyczaj wieczorową porą 14 września syn lub córka oświadcza, że musi mieć dzień później ubranie w kropeczki. W wielu domach budzi to nerwowe poszukiwania – i na tym kończy się zainteresowanie, o co faktycznie chodzi.
Korygowanie puli środków na podręczniki „teraz” to kolejny przejaw niedoścignionego refleksu resortu Przemysława Czarnka. „Teraz to my jesteśmy w kłopocie. Z czego dzieci mają się uczyć?” – pyta retorycznie dyrektorka podstawówki na Śląsku. „Jak wybrać tę jedną trzecią, która nie dostanie książek?”.
Jest obawa, że taki wielki strateg jak Kaczyński może wycofać ze szkół nie tylko ten podręcznik, ale także ministra Czarnka.
Książka Roszkowskiego korzysta m.in. z ekskluzywnego kanału dystrybucji w placówkach Poczty Polskiej. Jak informuje rzecznik PP, tylko w pierwszym dniu sprzedano 1,2 tys. egzemplarzy – „co jest jednym z najlepszych wyników w historii sprzedaży wydawnictw książkowych przez spółkę”.
Uczniowie nie powinni się zastanawiać, czy ich nauczyciele głosują na partię rządzącą, czy jakąkolwiek inną. Minister Czarnek doprowadził do kompletnej abberacji, podważył zaufanie do wiedzy, podręczników i nauczyciela, który tę wiedzę ma przekazać – mówią Róża Rzeplińska oraz Szymon Rębowski, inicjatorzy Obywatelskiego HiT.
W nowym roku szkolnym uczniom szykowana jest nie tylko głośna agitka prof. Roszkowskiego. Mają się np. dowiedzieć, że w sierpniu 1980 r. w strajku w Stoczni Gdańskiej równorzędną rolę co Bogdan Borusewicz odegrał Lech Kaczyński.
Teraz ledwo przetrwamy, a naprawdę ciężko będzie za rok. Wtedy wszystko szlag trafi, bo nie będzie już nauczycieli, którzy zechcą pracować na dwa etaty jak my teraz. Raz daliśmy się nabrać, ale nigdy więcej tego błędu nie popełnimy.
W siódmym roku pod rządami Prawa i Sprawiedliwości polskie szkoły powinny już przywyknąć do działania w stanie chronicznego kryzysu. A jednak zapaść wciąż może się pogłębiać.
Kim jest Wojciech Roszkowski, autor najbardziej kontrowersyjnego podręcznika w dziejach III RP?
80 proc. rodziców przewiduje, że wydatki na wyprawkę szkolną dla ich dzieci będą wyższe niż w ubiegłym roku. Jednocześnie co trzeci ma teraz mniej pieniędzy i musi oszczędzać. 300 zł na „Dobry start” na niewiele wystarczy.