Bezrobotna mieszkanka zakazanej dzielnicy Konina Barbara N. ma sześcioro dzieci. Żadne z nich nie jest już pod jej opieką. Najmłodsze niemowlę Barbara miała sprzedać parze bezdzietnych Niemców. Ta sprawa zbulwersowała Konin, Polskę i Niemcy.
Wedle wyników badań współczesne gimnazjalistki w paleniu i piciu przegoniły równolatków, w narkotykach im dorównały. Ale wśród dziewczyn te, co najwięcej palą i piją, mają jednocześnie coraz mniej wiary w siebie. Są też bardziej sfrustrowane, smutniejsze niż chłopcy, mają silne poczucie, że ludzie ich nie rozumieją i nie akceptują. Na odrzucenie odpowiadają agresją. Są złe. Wściekłe. Kradną, biją, zawiązują gangi.
W każdej większej klasie zdarza się jakiś Kazio, który rozrabia i przeszkadza w prowadzeniu lekcji. Często zwala się to na karb złego wychowania, podczas gdy mamy do czynienia z dzieckiem chorym na ADHD. Współczesna medycyna potrafi takim dzieciom pomóc.
Wydawało się, że akcja Rodzić po Ludzku dokonała rewolucji, roz-bijając betonowe położnictwo. Dziś, pięć lat po jej zakończeniu, okazuje się, że wiele zmian miało charakter jedynie kosmetyczny. To ten sam beton, tylko przemalowany na pastelowe kolory. Poród, który był manifestacją kobiecości, źródłem siły, wydarzeniem o niezwykłym znaczeniu dla emocji i psychiki, został w XIX w. w zasadzie kobiecie odebrany. Stała się ona biernym obiektem lekarskich działań. Macicą w zasadzie. I tak to trwa. Przedmiotowe traktowanie dotyka także noworodków. Sprawa katowickich pielęgniarek bawiących się wcześniakami czy potajemne wydanie martwych płodów, by urządzić im widowiskowy pogrzeb, to przypadki wyjątkowo bulwersujące, ale wyrastające z tego samego myślenia.
Dzieci ukraińskich elit żyły do niedawna w błogim spokoju, nie niepokojone przez prasę. Mediom nie wypadało się nimi interesować. Ale odkąd wybuchł skandal wokół młodego Juszczenki, dziennikarze nie ustają w poszukiwaniach nowych sensacji. Rezultaty są ciekawe.
Podwórko wychowało w mieście niejedno pokolenie. Było wspólną przestrzenią i instytucją życia społecznego. Dzisiaj jest niczyje. Straszy bejsbolami, narkotykami. Czy potrzebne są nam jeszcze podwórka?
Dzieci z sierocińca moczą się, wyrywają sobie z głowy włos po włosku, wymiotują, kiwają się – mają choroby sierocej objawy standardowe i jeszcze sto innych, nietypowych. Ale sierotą duchowym – jak nazywają to familiolodzy – można stać się także w rodzinie.
Te dzieci nie będą pamiętały tych operacji. Podróży karetką, podłączenia do respiratora ani twarzy lekarzy, którzy pozwalają im przeżyć najtrudniejsze dni. Będą żyły tak jak ich rówieśnicy, choć pewnie kiedyś dowiedzą się od rodziców, że natura chciała się z nimi obejść okrutnie.
W jednym z wywiadów Roman Polański powiedział, że postanowił ponownie przenieść na ekran „Olivera Twista”, aby powrócić do krainy dzieciństwa.
W polskiej muzyce rozrywkowej mamy prawdziwy wysyp dzieci gwiazd, starających się wskoczyć w kariery rodziców. Bywa, że talenty muzyczne są dziedziczone. Ale nazwisko i znajomości pomagają w debiucie. Później jednak taksa bywa surowa. Przynajmniej to jest sprawiedliwe.