Czujniki w asfalcie, kamery na skrzyżowaniach, tablice informujące o warunkach jazdy... Do polskich miast wkroczyły systemy sterowania ruchem. Korki zapewne się wydłużą.
Żeby dojechać z Warszawy do Poznania, Wrocławia, Katowic i Krakowa superszybkim pociągiem najdalej w półtorej godziny, musimy najpierw wydać przynajmniej 30 mld zł.
Organizacja piłkarskich mistrzostw Europy to na razie dla nas tylko kłopot. Wydaje się, że już wyczerpaliśmy limit opóźnień. Ten rok zdecyduje: wóz albo przewóz.
Przez lata przyczyną zawałów komunikacyjnych był brak pieniędzy na drogi. Dzisiaj nadmiar. Trzeba je przerobić. Ale nie ma kim ani jak.
Budowę dróg i autostrad hamują dziś nieudolni politycy i urzędnicy, złe prawo albo – jak mówi premier – tajemny kartel. Jeśli cudem pokonamy te przeszkody, czy zdążymy na Euro 2012?
Budowę dróg i autostrad hamują dziś nieudolni politycy i urzędnicy, złe prawo albo - jak mówi premier - tajemny kartel. Jeśli cudem pokonamy te przeszkody, czy zdążymy na Euro 2012?
Kiedy usłyszeliśmy, że Polska będzie współgospodarzem piłkarskich mistrzostw Euro 2012, euforia dodała nam skrzydeł. To nic, że nie mamy nowoczesnych stadionów, hoteli, autostrad, szybkich kolei ani przyzwoitych dworców. Zbudujemy. Teraz, gdy emocje opadły, widać, że jesteśmy do tego dramatycznie nieprzygotowani. Prawnie, organizacyjnie, finansowo. I politycznie.
W 2010 r. odczujemy poprawę. Trzy lata później będzie już całkiem nieźle. W 2020 r. polskie drogi nie będą odbiegały od zachodnio-europejskiego standardu – zapowiedział premier Jarosław Kaczyński. Jak chce tego dokonać? Poprzez walkę z układem. To kolejny polityk, który obiecuje Polakom dobre drogi. Kiedyś.