Bohumil Hrabal, który nazwał Amerykę Stanami Zadowolonymi, bardzo by się zdziwił, odwiedzając ten kraj w przededniu wyborów 45. prezydenta USA. Zadowolonych, zwłaszcza z kandydatów, trudno było tu znaleźć.
Jak by mało było kłopotów z tegorocznymi wyborami prezydenckimi w USA, pod sam koniec doszedł jeszcze jeden: z FBI.
Cztery lata temu neurobiolog z Princeton Election Consortium prawidłowo przewidział wynik w 49 z 50 stanów.
Tegoroczna kampania prezydencka uważana jest za jedną z najgorszych, a może najgorszą w nowszej historii politycznej USA.
Po komunikacie Jamesa Comeya notowania Hillary Clinton w sondażach poszybowały w dół.
Sądząc po kampanii prezydenckiej, świat nie za bardzo obchodzi dziś Amerykę. Ale wkrótce jej o sobie przypomni.
Przy powszechnej niechęci, jaką wzbudzają obaj kandydaci do Białego Domu, Michelle Obama jawi się Amerykanom jako polityczne zbawienie.
Hillary Clinton skradła Trumpowi show.
Gdyby głosowali tylko mężczyźni, Trump wygrałby je z wynikiem nieco ponad 60 proc. poparcia.
Jedynym miłym zaskoczeniem był finał debaty.