Dzięki zgodzie Sądu Najwyższego prezydent USA może użyć pieniędzy Pentagonu do budowy zapory na południowej granicy. I nie traci czasu – do końca przyszłego roku mur ma pokryć jedną czwartą granicy.
Jeśli medialne doniesienia się potwierdzą, to trzeba podkreślić: uzależnienie ważnego posunięcia w polityce zagranicznej od wewnętrznej partyjnej polityki, a raczej od zaspokojenia przez Ukrainę egoistycznych interesów Trumpa, musi budzić odrazę.
Niedawny atak na saudyjskie instalacje naftowe i reakcja USA na tę agresję potwierdzają, że w swej polityce wobec Iranu Donald Trump zupełnie już się zagubił. Czy raczej zapędził w ślepą uliczkę.
Po eliminacji ponad połowy początkowych kandydatów, którzy nie załapali się do trzeciej debaty, lewe skrzydło demokratów ma przed prawyborami już wyraźną liczbową przewagę. Trumpa taki obrót spraw na pewno cieszy.
John Bolton to już trzeci szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, który w ciągu niespełna trzech lat rządów Trumpa pożegnał się z posadą.
To on miał przekazać Amerykanom najważniejsze informacje o rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w USA. Według CNN operację przeprowadzono m.in. z obawy przed Donaldem Trumpem.
To kolejny ostatnio „prezent” od prezydenta USA po odwołaniu wizyty w naszym kraju. Trump tnie wydatki na inwestycje, bo potrzebuje pieniędzy na budowę muru na granicy z Meksykiem.
Donald Trump miał w Warszawie faktycznie rozpocząć kampanię PiS przed październikowymi wyborami. Do czego jeszcze potrzebni są nam Amerykanie?
Prezydent zdaje sobie sprawę, że jeśli chce wygrać przyszłoroczne wybory, nie może żywiołu zlekceważyć. Na szczęście tym razem nie chce z nim walczyć za pomocą bomb.
Klęski żywiołowe to zawsze testy z przywództwa. Donald Trump rok przed walką o reelekcję nie może sobie pozwolić na oblanie tego egzaminu. Zwłaszcza że już jeden zawalił.