Trump nie przeprasza za rasistowski „dowcip”; wtargnięcie Ukraińców do Rosji skończyło się fiaskiem; Hezbollah ma nowego przywódcę; 50 tys. osób w weekend otwarcia MSN; tramwaj dojechał do Wilanowa – opóźniony i w chaosie.
Wiec w słynnej hali Madison Square Garden na Manhattanie obfitował w wulgarne wypowiedzi i szczególnie brutalne ataki. Donald Trump, pytany o rasistowski dowcip, odpowiedział tylko, że go „nie słyszał”. To oczywiste kłamstwo.
Czarnek jest takim lokalnym mini-Trumpem, a w każdym razie na niego jawnie pozuje. Rubaszny, chamski, agresywny, rechototwórczy, a przy tym demonstrujący swoją religijność, patriarchalną rodzinność, narodowy szowinizm. Zwycięstwo Trumpa w Stanach byłoby potwierdzeniem skuteczności takiej metody.
Ameryka znów jest narażona na zalew dezinformacji i fake newsów. Rzecz w tym, że teraz wiele z nich pochodzi z krajowego podwórka. A Władimir Putin dopinguje.
5 listopada Amerykanie wybiorą szefa rządu i dowodzącego sił zbrojnych USA. W tej roli prezydent – i może wyłącznie w tej – ma moc najpotężniejszego człowieka na ziemi. Niestety, również w decyzjach niekorzystnych dla NATO i Europy.
Słynny biznesmen od dawna był zafascynowany Rosją, a zwłaszcza jej dokonaniami w podboju kosmosu. Jego konszachty z Kremlem niepokoją administrację USA, bo mogą zagrażać bezpieczeństwu kraju. I wpłynąć na wyniki wyborów.
Na wielkie ekrany weszły dwa filmy o amerykańskich prezydentach: „Wybraniec” i „Reagan”. Jaką Amerykę pokazują? Czy mogą wpłynąć na emocje wyborców?
Na dwa tygodnie przed amerykańskimi wyborami Kamala Harris złapała zadyszkę. Nikt już nie zwraca uwagi na to, co mówi i robi Donald Trump, podczas gdy demokratka wciąż jest pod lupą.
Prezydent Ukrainy przekonuje, naciska i błaga o zaproszenie do NATO. Wie, że go nie dostanie. Za niecałe trzy tygodnie wszystko, co dziś mówi Biały Dom, może stać się nieaktualne lub zgoła niewykonalne. Wie to też Wołodymyr Zełenski, dlatego ostatnio tak mocno próbował.
Wywiad dla Fox News, oprócz prezentacji Harris jako nieustraszonej wojowniczki śmiało wkraczającej do jaskini lwa, miał być próbą przekonania niezdecydowanych wyborców niezależnych, a nawet niechętnych Trumpowi i wahających się jeszcze Republikanów.