Póki są siły, warto zrobić coś dla innych. Wtedy pomaga się także sobie.
W opiece nad starzejącymi się rodzicami i dziadkami jesteśmy skazani niemal wyłącznie na własne siły.
W domach ze słowem jesień w nazwie, w mikroskopijnych pokojach kotłują się żal i miłość. Trwa walka o lepsze miejsce w stadzie. A jeśli śmierć, to tylko mimochodem.
Rodzinne domy dla osób wiekowych to nowość w Polsce. Przypominają rodzinne domy dziecka. Czy taki model się przyjmie?
W Polsce wciąż pokutuje stereotyp, że starość w ośrodku czy pensjonacie to okrutna ostateczność. Ale to się zmienia. Bo zmieniają się starzy.
Dyrektor Domu Pomocy Społecznej w wielkopolskim Osieku przyznał się do molestowania seksualnego pracownic. Przyznał się – to przypadek bez precedensu. Nie wygląda jednak na to, żeby było mu wstyd.
Sierociniec przybył do Liskowa w 1920 r. Dom dla staruszków już wtedy tam istniał. Jakimś dziwnym przeznaczeniem wsi stało się przygarnianie sierot młodych i starych, wyrzucanych na margines obrotem spraw na świecie, wojnami, biedami, patologiami. Niedawno ożył tu duch eksperymentu, by pod jednym dachem skupić dramat dziecięcego sieroctwa i gorycz starczej samotności. Czy z dwóch smutków da się ulepić trochę radości?
– Zmiana pampersa? Tragedia! Nigdy tego nie robiłam. Po prostu obrzydliwość! A teraz? Żaden problem! – zwierza się Ania, drobna dwudziestopięcioletnia szatynka. W Oryszewie pod Żyrardowem opieka nad starymi ludźmi też już przestała być problemem. Jest częścią wymyślonej przez Monar terapii narkomanów.
W sobotnie wieczory w wewnętrznej sieci telewizyjnej domu starców Thorupgaarden w centralnej dzielnicy Kopenhagi pokazywano filmy pornograficzne. Nawet agresywni pacjenci z objawami zaawansowanej demencji starczej przestali sprawiać kłopoty personelowi. Radykalnie spadło zużycie lekarstw uspokajających i przeciwbólowych.
W Górze Kalwarii jest kilka sklepików, Dom Pomocy Społecznej i bezrobocie. Dlatego prawie każdy tutaj ma jakiś związek z Domem, bo jeśli sam nie pracuje, to ma tam szwagra, ciotkę, zięcia. Tkwi w układzie. Zachwiać układem, znaczy zachwiać całym miastem.