Odpoczynek stał się czymś tak trudnym, że trzeba się go najpierw nauczyć.
Prof. Wiesław Łukaszewski o tym, jak dobrze się zestarzeć, godnie odejść z pracy, nie zgorzknieć i dalej smakować życie.
Wbrew utartym sądom dni wolnych od pracy, a więc czasu na zabawę, było w XVI–XVIII w. prawie tyle samo co i obecnie. Jakim rozrywkom oddawano się najchętniej?
Ot, propozycja: choć przez pewien czas kompletnie nic, ale to nic nie robić. Psycholodzy polecają to obecnie zwłaszcza ludziom nowoczesnym, ekspresowym, zapracowanym i zorganizowanym, czyli tym, którzy nie cierpią czasu marnować.
Co takiego jest w niewielkim mieszkaniu przy Syrokomli, sklepikach, uliczkach, domu przyjaciół przy plaży, że premier Donald Tusk w Sopocie spędza prawie każdy weekend?
Wzbiera fala urlopów. Jechać za granicę czy też zostać w kraju? Dzielić go na części czy wykorzystać ciurkiem?
Pracujemy – na ogół – coraz dłużej, coraz szybciej, coraz intensywniej. Czujemy, jak ubywa nam wolnego czasu. Odpoczywać chcemy więc tak, jak pracujemy – szybko i intensywnie. Wpadliśmy w potężne tryby światowego przemysłu czasu wolnego. Stajemy się wielkoprzemysłową klasą wypoczywającą.
Dla miłośników wypoczynku układ kalendarza znowu jest korzystny. Wystarczy wziąć dwa–trzy dni urlopu, żeby zyskać dziewięciodniowe ekstrawakacje. Gdy jedni przestają pracować, inni zacierają ręce ciesząc się na dobre interesy.