Za tydzień Brytyjczycy wybierają nowy parlament. Ostatnim mocnym akordem kampanii wyborczej była konfrontacja trzech liderów najsilniejszych partii politycznych z wyborcami.
Szef Partii Pracy Ed Miliband jest dziś najmniej popularnym liderem opozycji w brytyjskiej historii. Ale za miesiąc może już być premierem.
To będzie najważniejszy rok w życiu Davida Camerona. Jego sukces może zakończyć unijną przygodę Wielkiej Brytanii, a porażka – zatopić Partię Konserwatywną.
Brytyjski premier wygłosił w piątek w Izbie Gmin dawno oczekiwane przemówienie w sprawie imigrantów. Zapowiedział znaczne ograniczenie ich dotychczasowych praw.
Unia Europejska potrzebuje Wielkiej Brytanii jako trudnego, wątpiącego i uparcie demokratycznego członka. Nawet jeśli jej premier wygaduje bzdury o imigrantach.
Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii nie przestraszyli się zapowiedzi premiera Davida Camerona o odebraniu imigrantom prawa do świadczeń na dzieci. Są pewni, że Bruksela ich obroni. Poza tym nie mają czasu na rozważania, bo pracują.
W maju 2015 r. w Wielkiej Brytanii będą wybory. To niedługo, półtora roku. Warto o tym pamiętać, ciskając gromy z Warszawy czy Gdańska na premiera Camerona.
Gdyby David Cameron ogłosił rozwód Brytanii z Europą, na krótką metę odniósłby spektakularne zwycięstwo: podwoiłby swoją popularność, zmiażdżył eurosceptyków i zapewne wygrał następne wybory.
Wiele wskazuje na to, iż na wiosnę lider brytyjskich konserwatystów wygra wybory i zostanie szefem rządu Jej Królewskiej Mości Elżbiety II.
Nie ma już w Wielkiej Brytanii dylematu, czy popierać Labour czy konserwatystów. W wyborach będą się liczyły osobowości i dlatego pewnie przed szansą stoją nie tyle konserwatyści, co ich nowy przywódca David Cameron.