Łamanie konstytucji, ograniczanie praw obywatelskich, agresja policji, uznanie Unii Europejskiej za wroga narodu polskiego? To było dawno, to było dawno, to było dawno.
W zapleśniałym krajobrazie, wśród zardzewiałych peronów kolejowych i najczystszej dulszczyzny nic ciekawego się nie wydarzy.
W czasie jednego z niedawnych posiedzeń Sejmu Kaczyński odważnie, bez kuloodpornej kamizelki, odbierał pół furmanki kwiatów razem z gratulacjami.
Wszyscy byli zachwyceni i na koniec przemówienia nagrodzili toruńskiego upiora gromkimi brawami. Jakież to trzeba mieć wygarbowane sumienie...
28 listopada nasi dzielni mundurowi szturmem zdobyli, zarekwirowali i rozebrali na części zjeżdżalnię dla dzieci w Warszawie. Zrobili to w obronie Rzeczpospolitej.
Schodźcie mu z drogi, wy, marksistowskie popłuczyny wyzute z wszelkiej transcendencji, wulgarnojęzyczni ateiści ze wspólnych lewackich wyrek.
Takiego entuzjazmu po wykonaniu jego rozkazu przez Trybunał Niekonstytucyjny prezes chyba się nie spodziewał.
Nie będzie żadnych strzałów na wiwat, by uhonorować nowy wspaniały rząd skręcony z pisowskich jelit. Przepraszam, „j” samo mi się wcisnęło.
Znów podniósł się z dywanu ten koalicyjny potworek na trzech cienkich nóżkach. Prezes trąbami kłamstwa ogłasza, że troszczy się o nas i będzie nas kierował na właściwą ścieżkę.
Politycznie to ja się czuję jak kostka świeżego masła wyjęta po paru miesiącach z lodówki, która nie działa.