Cypr to kraj przyjazny przedsiębiorcom i doskonałe miejsce na romantyczne wakacje. Nic dziwnego, jego mieszkańcy od głębokiej starożytności wykazują niezwykłą smykałkę do interesów, a patronką wyspy jest piękna bogini miłości Afrodyta.
Kiedy gdańska firma LPP zarejestrowała swoje marki odzieżowe na Cyprze, wybuchł skandal. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że polskie firmy, aby przetrwać, muszą mieć obce nazwy, szyć w Bangladeszu, rejestrować się na Cyprze i sprzedawać w Rosji. Taki jest krój tego biznesu.
Wyspę czeka gwałtowny spadek PKB – nie recesja, lecz depresja gospodarcza – a sami Cypryjczycy muszą znaleźć nowy sposób na życie.
Polacy założyli na Cyprze przynajmniej kilka tysięcy firm wartych w sumie kilkanaście miliardów złotych. Przyciągnęły ich niskie podatki, korzystne przepisy i mało kontroli. Teraz przeniosą się do Dubaju?
Cypr zostaje w strefie euro i otrzyma finansową pomoc. Jednak bankowy system wyspy trzeba zbudować od nowa. Cena za kryzys będzie wysoka i zapłacą ją zwykli mieszkańcy.
Cypryjczycy przez lata ignorowali fakt, że swój dobrobyt zawdzięczają wirtualnym usługom finansowym, w dużej mierze ukrywaniu kapitału przed fiskusami innych państw i praniu brudnych pieniędzy.
Dlaczego problemy Cypru nie rozleją się na Europę?
Gwarancja bezpieczeństwa oszczędności była jednym z fundamentów ratowania strefy euro. Konsekwencje naruszenia tej zasady na małej wyspie mogą być fatalne dla całego południa kontynentu.
Od lipca to Cypr przewodzi Unii Europejskiej. Ma 300 słonecznych dni w roku, konflikt z Turcją, ostatnią podzieloną stolicę Europy, ogromne długi i prezydenta komunistę.
Problemy strefy euro mnożą się w zastraszającym tempie. Cypr może być kolejnym kandydatem do bankructwa, a jeszcze niedawno stawiana za wzór Słowenia wpędza się w poważne kłopoty.