PiS chce zamrozić ceny energii elektrycznej dla ok. 10 mln gospodarstw, ale tylko do pułapu 2 tys. kWh. Tzw. tarcza solidarnościowa za cenę 30 mld zł ma rozwiązać największy problem polityczny PiS w ostatnim roku kadencji Sejmu.
Nieszczęsny dwuminutowy filmik opublikowany przez premiera nie jest w stanie ukryć, że Donald Tusk i jego rząd należeli do jakiegoś innego, lepszego świata, o którego istnieniu codzienne szalbierstwa obecnej władzy kazały nam już dawno zapomnieć. O tym, żeby mógł Tuskowi zaszkodzić, mowy nie ma. A kto wie, czy nawet nie pomoże.
Trzymajmy się za kieszeń, bo wszystko drożeje w zawrotnym tempie. A najbardziej energia. Benzyna kosztująca prawie 8 zł, węgiel, który – jeśli pojawia się w składach opału – przekracza już 3 tys. zł za tonę. Coraz droższy jest gaz. A teraz jeszcze szykują się podwyżki cen prądu.
Europejski Zielony Ład jest dla Polski cywilizacyjną szansą. Ale rosyjska agresja na Ukrainę powinna nam uświadomić, że przejście na odnawialne źródła energii to też kwestia bezpieczeństwa narodowego. Dlatego polityką klimatyczną nie może zawładnąć toksyczna polaryzacja.
Uparcie trzeba powtarzać, że nie ma czegoś takiego jak opłata klimatyczna UE, nie ma danin obciążających obywateli, a są obowiązki nałożone na przedsiębiorców. Obowiązki, o których wiedzieli od bez mała 20 lat i mieli czas się przygotować.
Celem kampanii PiS, której patronuje Jacek Sasin, jest zrzucenie z siebie winy i pokazanie palcem na UE i rząd Tuska, rzekomo winnych krzywdy Polaków. Polaków, których władza chce umocnić w egoizmie.
Polska Grupa Energetyczna ogłosiła konkurs dla bajkopisarzy o krzywym lesie (naprawdę!). Jest wprawdzie dedykowany najmłodszym autorom, ale PGE jest zafascynowana bajkami także dla starszych. Właśnie taką prezentuje najnowsza kampania billboardowa „Opłata klimatyczna UE = droga energia, wysokie ceny”.
Prawdopodobnie jeszcze wspinamy się na szczyt drożyzny, tymczasem rząd zaprezentował już drugą tarczę antyinflacyjną. Jej głównym komponentem są obniżki VAT, a oczekiwany efekt spektakularny – spadek cen paliw nawet o 70 gr na litrze. Tyle że nie samym paliwem człowiek żyje.
Kilkaset procent podwyżki za gaz, do tego dotkliwy wzrost cen prądu stawiają na porządku dziennym pytanie o to, jak przetrwać ten rok. Jedno jest pewne: czeka nas zaciskanie pasa.
Przedsiębiorcy mają pod górkę, a w tym roku do starych problemów dołączył szereg nowych. Wśród nich najdotkliwsze dla małego biznesu i branż energochłonnych okażą się zapewne drakońskie podwyżki cen energii: gazu, prądu, ciepła, węgla czy paliw płynnych.