Raz do roku znakomitości sceny i ekranu zjeżdżają na kilka dni do Międzyzdrojów, aby porozmawiać, zjeść, napić się i zadać gwiazdorskiego szyku. W tym roku największym blaskiem nieoczekiwanie zaświecił szef festiwalu, który w trakcie imprezy został ministrem kultury.
Dzieci są najbardziej wiarygodnymi recenzentami „Harry’ego Pottera” – twierdzi polski wydawca książki. I słusznie, bo w końcu to one kupiły ponad 120 mln egzemplarzy powieści tego cyklu i to one w pierwszą noc sprzedaży w Polsce zmusiły do wyjścia na zakupy sto tysięcy rodziców.
Dzielny Hans Kloss kolejny raz okazał się bohaterem wakacyjnego sezonu. Pomiędzy odcinkami mogliśmy zobaczyć, jak wynurzający się z czołgu sobowtór jednego z pancernych, snajpera Janka Kosa, promuje usługi telekomunikacyjne. Miłośnicy komiksów dopominają się o milicyjnego herosa – kapitana Żbika. Te kolejne wybuchy miłości do idoli z czasów PRL pokazują, że polska kultura popularna ostatniego dziesięciolecia nie stworzyła postaci mogącej godnie z nimi konkurować. Nie stworzyła, bo nie umiała i nie mogła.
Jak poznać gwiazdę? Zasadniczo powinna świecić, ale nie jest to warunek konieczny. U nas obowiązuje taryfa ulgowa: wystarczy zyskać medialny rozgłos, co jest do osiągnięcia na różne sposoby. Nobilituje udział w głośnym filmie, częściej jednak w telewizyjnym serialu, ostatnio w programach typu reality show, ale także intensywne uczestnictwo w życiu towarzyskim. Zapotrzebowanie na gwiazdy jest tak duże, iż w roli tej obsadza się ostatnio także twórców tzw. kultury wysokiej, ściąganych w dół, czy tego chcą, czy nie.
To już 30 lat. 18 września 1970 r. Jimi Hendrix zadusił się własnymi wymiocinami po nadużyciu barbituranów. Niespełna trzy tygodnie później w hotelowym pokoju przedawkowała heroinę Janis Joplin. Tak odchodzili artyści, którzy byli bohaterami niespokojnych lat 60., a w tym samym czasie dogasały też nadzieje na spełnienie radosnej, hipisowskiej utopii.
Nie muszą czekać i prosić. Lepiej od „ludzi z ulicy” są traktowani w bankach, towarzystwach ubezpieczeniowych, lecznicach, na lotniskach, przejściach granicznych i w hotelach. Mają przywileje u dealerów samochodów, telefonów, komputerów. Dostają najlepsze i często bezpłatne miejsca w wydzielonych sektorach na premierach, koncertach, imprezach sportowych i podczas papieskich wizyt. Oferuje się im karty wstępu do ekskluzywnych klubów, organizuje się „uroczyste otwarcia”, promocje, aukcje i turnieje tenisowe. Sadzą własne drzewka. VIP-y, czyli Bardzo Ważne Osoby – demokratyczna arystokracja.
Wyniki sprzedaży płyt za ubiegły rok pokazują, że najpopularniejszym polskim wokalistą jest Stachursky, wykonawca muzyki dance. Trudno o większe zaskoczenie, wszak piosenki Stachursky’ego nie są obecne w radiu ani w telewizji, ich jedynym kanałem promocji były dotychczas koncerty dyskotekowe. Najpewniej mamy do czynienia z fenomenem porównywalnym z niegdysiejszą popularnością zgrzebnego disco polo. Znów coś, co funkcjonuje na marginesach kultury, objawia zadziwiającą siłę przyciągania.
Aktorka Joanna Szczepkowska powiedziała, że czuje się w Międzyzdrojach jak wędlina za komuny, co jest porównaniem czytelnym jedynie dla osób pamiętających tamte czasy. Najprościej mówiąc, wędlina był to towar bardzo pożądany, ale mało dostępny. Tak samo jak artyści dla fanów koczujących nieustannie przed hotelem Amber Baltic; no, może jednak trochę mniej, artyści nie są bowiem jeszcze na kartki.