Co może łączyć biznesmena w garniturze od Hugo Bossa, napakowanego sterydami gangstera ze złotym łańcuchem na szyi i marszanda potrafiącego z pamięci wymienić wszystkie dzieła rafaelitów? Miejsce pracy. To policjanci z wydziału operacji specjalnych.
Afera starachowicka wywołała lawinę, która pogrążyła nie tylko polityków, ale wywołała też trzęsienie ziemi w policji. Powróciło pytanie: czy Centralne Biuro Śledcze stało się narzędziem walki politycznej? I czy w ogóle Polsce potrzebne jest CBŚ?
Za Łapą, współwłaścicielem domu publicznego Ostoja w Zielonej Górze (oficjalnie to hotel i knajpa), list gończy rozpisano 13 czerwca 2001 r. Równo po dwóch latach w świat poszedł komunikat: zastrzelony podczas próby ucieczki. Ale zielonogórska śmietanka nie śpi spokojnie: podobno Łapa ukrył kompromitujące ją nagrania.
Zabójcy dwóch policjantów w Czechowicach-Dziedzicach mieli po 24 lata. Z 19 ujętych do dzisiaj (kilku nadal się ukrywa) sprawców strzelaniny i zabójstwa policjanta w podwarszawskich Parolach większość miała od 19 do 22 lat. Z comiesięcznych raportów Centralnego Biura Śledczego wynika, że wśród najgroźniejszych przestępców przeważają ludzie młodzi. – Ci nowi są spragnieni krwi, nieobliczalni i wściekli. To młode wilczki, które chcą zagryzać na śmierć, bo inaczej nie potrafią – ostrzega oficer z KG Policji.
Jubileusz 10-lecia działalności zorganizowanych grup przestępczych policja uczciła rozbijając najpierw tzw. Wołomin, a teraz Pruszków. W aresztach znaleźli się bossowie gangu. Za pozostałymi rozpisano listy gończe (także za zabójcą Pershinga, lidera Pruszkowa – patrz tekst niżej). To początek drogi – prokuratorzy muszą sporządzić mocne akty oskarżenia, a sądy wydać wyroki. Dopiero wtedy organy ścigania będą mogły odnotować sukces.