Pedro Sánchez pozostanie premierem w zamian za amnestię dla katalońskich independentystów. To wysoka cena za utrzymanie władzy. Ale niewygórowana za jedność Hiszpanii.
W Hiszpanii miało być w końcu stabilnie, ale utworzenie rządu tylko spolaryzowało społeczeństwo. Nowy premier Królestwa – Pedro Sánchez z liberalno-lewicowego PSOE – przez niektórych widziany jest jako zbawiciel, przez innych jako kryminalista.
Premier Sánchez zaproponował amnestię ponad 1,4 tys. katalońskim działaczom ściganym przez hiszpańskie sądy.
W Hiszpanii wrze, odkąd Pedro Sánchez zawiązał taktyczny sojusz z katalońską partią Junts. W miastach wybuchły zamieszki, weteran krajowej prawicy został postrzelony w głowę.
Hiszpanie chcą sądzić Puigdemonta za rebelię (grozi za to 30 lat odsiadki) i jeszcze w listopadzie rozesłali za nim taki dokument.
Zarzuty, jakie stawia mu prokurator, są poważne. Jednak Belgowie mogą odmówić wydania prezydenta nieuznanej dotąd przez nikogo Republiki Katalonii.
Zwycięzcą obecnego konfliktu Barcelony z Madrytem jest hiszpański premier Mariano Rajoy. Mistrz gaf wyrósł nagle na głównego gwaranta jedności Hiszpanii.
Dążenie do niepodległości Katalonii nie zaczęło się za jego kadencji, ale to Carles Puigdemont stał się twarzą ruchu separatystów.