Rząd wreszcie ogłosił plan stabilizacji finansów państwa. Długo na niego czekaliśmy, a kiedy się wreszcie pojawił – nie bardzo wiemy, co o nim myśleć!
Ekonomiści, żądający radykalnych reform, z przedstawionego przez Donalda Tuska planu rozwoju i konsolidacji, z pewnością zadowoleni nie będą.
Jacek Rostowski ma dla nas dzisiaj trzy dobre wiadomości. Jak na czas kryzysu i jak na ministra finansów, to nieźle.
Jeśli ciągle wydaje się więcej, niż zarabia, to się ma deficyt. Jak się ma nadmierny deficyt, to rośnie zadłużenie, a to oznacza kłopoty. Nawet gdyby wykreślić z konstytucji zapis o
Po wstukaniu do wyszukiwarki Google hasła „uelastycznienie rynku pracy” uzyskamy 12 tys. wskazań, „reforma emerytalna” pojawi się 32 tys. razy, a „reforma finansów publicznych” ponad 170 tys.! Gdyby sama dyskusja wystarczała, polskie finanse publiczne byłyby już naprawione nie raz.
No i doczekaliśmy się. Po kilku latach nieustannego wzmacniania się naszej narodowej waluty, która osiągnęła swoje szczyty potęgi w lipcu 2008 r., nastąpiło jej gwałtowne załamanie. Do poziomu sprzed 6 lat!
Jeśli 52 mld zł nowego długu to rzeczywiste plany rządu, trzeba naprawdę zacząć się bać.
Oto pytanie za 15 mld zł: Dlaczego spadają wpływy podatkowe, chociaż gospodarka wciąż jest na plusie?