Wielu ludzi w zachodniej Europie pokłada wielką ufność w fakcie, że dwa jej państwa dysponują własną bronią jądrową, Francja i Wielka Brytania. Szczególnie Francuzi, nie wdając się w żadną analizę, są absolutnie pewni swojego bezpieczeństwa. Czy słusznie?
Nasza wiedza o strategicznej broni jądrowej jest praktycznie żadna. Stąd tak łatwo jest Rosji grać nią i wywoływać lęki w zachodnich społeczeństwach.
Michaił Uljanow, rosyjski przedstawiciel przy Układzie o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową (CTBT) z Wiednia, zapowiedział niedawno, że Rosja wycofa się z traktatu, który ratyfikowała w 1996 r. Co to oznacza?
Jeśli Morawiecki chciał pójść na całość i wykorzystać „polskie pięć minut”, to bardzo mu to nie wyszło. Wręcz mogło zaszkodzić postrzeganiu Warszawy w NATO i sprawom, o które słusznie walczy.
Korea Południowa uzyskała nuklearne wsparcie Waszyngtonu. To symbol znaczenia tego kraju, ale niekoniecznie strachu przed reżimem Kimów. Seul uzyskał status podobny, a może przewyższający Australię. Będzie mieć odnowiony amerykański parasol atomowy.
Na razie nie jest jasne, ile i jaka rosyjska broń jądrowa może trafić na Białoruś. Władimir Putin będzie jednak eskalował zagrożenie, bo strach przed wojną atomową to być może jedyna broń, jaka mu została.
Rosja ma pełną świadomość, że użycie broni jądrowej w Ukrainie spotkałoby się z potężnymi konsekwencjami, a mimo to usiłuje wzbudzić niepokój poprzez różne prowokacje. Zachód ma się wystraszyć i ustąpić. Pokażmy Rosji figę z makiem.
Czy po dekadach leżakowania w magazynach może zadziałać? Czy są możliwe przypadkowe wybuchy? Jak się ją przed tym zabezpiecza? Te pytania o broń jądrową są dziś niepokojąco aktualne.
Najpierw seria telefonów, potem salwa rakiet. Rosja po raz pierwszy w czasie wojny z Ukrainą przetestowała jednocześnie wszystkie nośniki strategicznej broni jądrowej.
Kurczowe trzymanie się wspomnianej ostatnio przez prezydenta Andrzeja Dudę koncepcji „nuclear sharing” ma ograniczony sens. Odstraszanie Rosji wymaga nowych i skuteczniejszych rozwiązań niż proteza z czasów dywidendy pokoju.