Codziennie pojawia się w tym samym miejscu i o tej samej porze. Wędruje wzdłuż brazylijskiej plaży Copacabana. Ma około czterdziestki. Klienci przydrożnych restauracji obserwują, jak żongluje piłką. Wyczynia cuda. Zbiera oklaski. Brawa milkną, gdy mija żywopłot i zaczyna krążyć między stolikami. Wtedy widać, że Marcelo nie ma nogi. Porusza się o kulach.
W Ameryce Łacińskiej socjaliści i populiści, których wyborcze sukcesy świat przyjął z obawą i szyderstwem, zaskakują osiągnięciami.
Artysta Piotr Uklański, którego pracę „Naziści” pociął swego czasu szabelką w stołecznej Zachęcie Daniel Olbrychski, tej jesieni jest zapewne najpopularniejszym twórcą w Brazylii, a już na pewno najbardziej tam znanym artystą polskim. A wszystko przez niekonwencjonalne przedsięwzięcie artystyczne, które przygotował na słynne Biennale Sztuki w São Paulo.
Policjanci strzelają tu do dzieci, bandziory gwałcą kobiety. W Rio de Janeiro ubodzy ludzie znaleźli się w zaklętym kręgu: represyjna policja, bezlitośni handlarze narkotyków i obezwładniająca bieda.
Węgajty – mazurska wioska ledwie stuosobowa. Chłopcy z zakapiornej warszawskiej Pragi ćwiczą razem z dzieciakami ze wsi capoeirę – sztukę walki brazylijskich niewolników. – Ale ładnie się gimnastykują! – zachwyca się zza płotu tęga sąsiadka. – Pierdoły jakieś – ripostuje sąsiad.
W São Paulo, Belo Horizonte i Kurytybie kilka tysięcy widzów obejrzało przegląd filmów Andrzeja Wajdy – od „Zemsty” po „Kanał”. Nie byłoby może w tej informacji nic nadzwyczajnego, gdyby nie kilka faktów, które się za nią kryją.
Eva jest piękna. Tak piękna jak Brazylia. Ma czekoladową skórę, białe jak śnieg zęby, piękne nogi, błysk w oczach i ruchy pantery. Kiedy tańczy, nie ma wątpliwości, że mogłaby być ozdobą niejednej szkoły samby. A teraz właśnie tańczy wywijając ogromnym czerwonym sztandarem z żółtym sierpem i młotem. I jak wszyscy na placu Republiki trochę śpiewa, a trochę skanduje porywającą sambę, w której ważne są tylko trzy słowa „Agora Lula Presidente” – Teraz Lula prezydentem.
Największą sensacją zakończonych właśnie eliminacji XVII Mistrzostw Świata w piłce nożnej była słaba forma reprezentacji Brazylii. Czterokrotni zwycięzcy mundialu, którzy w ciągu 70 lat dziejów tej imprezy przegrali w eliminacjach zaledwie jeden mecz, tym razem ponieśli aż 6 porażek. Losy awansu Brazylijczyków ważyły się do ostatniej chwili.
Nasze długi zagraniczne sięgają kilkudziesięciu lat wstecz, kiedy je zaciągano i kilkudziesięciu lat w przód, kiedy jeszcze będziemy je spłacać. Dyskusje, czy się opłaciło pożyczać i co należało z kredytami zrobić, mają już sens wyłącznie akademicki. Ale co robić teraz, kiedy aż po rok 2008 będzie nam przybywać po pół miliarda dolarów spłat rocznie, a źródło dodatkowych dochodów w postaci prywatyzacji wysycha?