Kongres Brazylii otworzył drogę do impeachmentu prezydenty Dilmy Rousseff, a Brazylijczycy są podzieleni, jak nie byli od czasów wojskowej dyktatury ponad trzy dekady temu.
Autorytety prawnicze zarzucają sędziemu śledczemu, który ściga byłego prezydenta Brazylii Lulę da Silvę, że to on niszczy państwo prawa i „wspiera toczący się zamachu stanu”.
Nominacja Ignacio Lula da Silva może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego – zamiast podnieść popularność Dilmy, sam zburzy swoją legendę i pogrąży obecny rząd.
O infekcji Zika informują wszystkie światowe agencje. Do licznych zakażeń dochodzi bowiem w Brazylii, która tradycyjnie podczas karnawału i w związku ze zbliżającą się olimpiadą jest celem turystycznych wojaży.
Olimpiada 2016 odbędzie się w najgorszym momencie najlepszego okresu w dziejach latynoamerykańskiego mocarstwa.
Widmo krąży po Brazylii. Widmo społecznego gniewu. A jest o co się gniewać, bo w Brazylii – przywołując klasyka polskiej publicystyki – coś pękło, coś się skończyło.
Ponad połowa ludzkości żyje bez adresu. Nowoczesność tam do nich nie dociera, bo nie wie którędy.
Obserwator niedzielnych manifestacji w wielu miastach w Brazylii mógł popaść w konfuzję, widząc transparenty wzywające do wojskowego zamachu stanu. Jesteśmy w roku 2015 czy może w 1964?
Pantanal – na granicy Brazylii, Boliwii i Paragwaju – to największe tropikalne bagna na świecie. Z samolotu ranczera widać pojedyncze drzewa, kępy traw tu i tam. No i krowy. Niewzruszone. W wodzie po łopatki.
Między Dilmą Rousseff a Aecio Nevesem w drugiej turze przeważył głos najbiedniejszych. Ci ostatni obawiali się, że ewentualny rząd neoliberałów Nevesa wycofa się z wyrównujących szanse programów socjalnych.