Z chorwackiego Slavonskiego Brodu wjeżdża się niby do państwa o nazwie Bośnia i Hercegowina, ale tylko teoretycznie. Bardzo teoretycznie. Tak naprawdę to Republika Serbska, i wszystko o tym przypomina: flagi na słupach, hasła na murach.
Antyrządowe protesty w Bośni wybuchły z powodów ekonomicznych, gdy w Tuzli zamknięto kolejną fabrykę. Teraz protestują wszystkie większe miasta, w stolicy, Sarajewie, podpalono budynki rządowe.
Dzięki awansowi piłkarzy na mundial Bośnia i Hercegowina przypomniała światu o sobie. Kiedyś futbol podzielił Bałkany, może teraz zjednoczy chociaż jeden kraj?
Po zakończeniu wojny w Bośni i Hercegowinie na ulicach Sarajewa pojawiły się – jak je nazwano – czerwone róże, pamiątki ludzkich dramatów.
To z powodu Bośni musieli uciekać. To do Bośni teraz wracają.
Na niepodległość Kosowa najszybciej zareagowała mała Republika Serbska, część Bośni i Hercegowiny. Parlament w Banja Luce zapowiedział możliwość secesji.
Mirjana wie, dlaczego Matka Boska nie zareagowała na wojnę w Bośni – ale nie powie. Sekret to sekret.
Kiedy w połowie grudnia 1995 r. w Paryżu trzej bałkańscy liderzy: Slobodan Miloszević, Franjo Tudjman i Alija Izetbegović, składali podpisy pod dokumentem pokojowym, kończył się najkrwawszy z jugosłowiańskich konfliktów, wojna w Bośni. Po 10 latach widać prawdziwych wygranych. I problemy, które pozostały.
Dziesięć lat po masakrze w Srebrenicy świat znów pochylił się nad losem Bośni. Tylko na chwilę.
W bośniackiej krcmie można zjeść olbrzymią gurmanską pljeskawicę, prebranac, cevapcici. To wszystko dla mięsożerców. Z ryb warto pomyśleć o labraku, doradzie lub soli. Można ograniczyć się tylko do warzyw: faszerowane pomidory, nadziewana papryka bądź warzywa pieczone na grillu. Podróż nie jest kosztowna. Sam posiłek też nie.