Niedawno miał premierę film dokumentalny „Broń atomowa w PRL” z cyklu „Tajemnice Układu Warszawskiego” realizowanego przez TVP Opole. Mimo że jest ciekawy i nawet w nim wystąpiłem, to nie do końca zgadzam się z jego wymową.
Temat tabu powraca do niemieckiej debaty o obronności. Choć niemieckie ambicje nuklearne to obecnie sfera politycznych fantazji, warto się im przyjrzeć, bo sygnalizują kolejny poziom utraty wiary w NATO.
60 lat temu Polska zaproponowała na forum ONZ utworzenie w sercu Europy strefy bezatomowej.
Kim nie ma zamiaru się zatrzymywać, bo jedynie rakiety różnych zasięgów i głowice z ładunkami jądrowymi zapewniają mu zupełną nietykalność.
Stany Zjednoczone wciąż pokazują, że na polu militarnym mają możliwości, jakimi nie dysponuje żadne inne państwo świata.
Pierwszy raz od zimnej wojny o broni jądrowej mówi się bez zahamowań. Tabu bomby zniknęło.
Potencjalni agresorzy są dwaj: Rosja i Chiny. Oba kraje posiadają broń jądrową i oba trzeba taką bronią szachować.
Miały przetrwać atak nuklearny i skażenie radioaktywne, wiele nie przetrwało złomiarzy i zmian prawa.
Warszawiaka ten hołd złożony Hiroszimie musi też skłaniać do zadumy nad losem naszego miasta i wybiórczym podejściu do historii i symboli.
Wizyta Baracka Obamy w Hiroszimie wyprzedzi swoje czasy, bo ani Amerykanie, ani Japończycy nie przepracowali jeszcze tamtej tragedii.