Może i dobrze, że tych piosenek nie zobaczymy na listach przebojów. Mogłyby zawstydzić niejednego sezonowego gwiazdora uśmiechającego się z okładek kolorowych pism.
Bardzo solidna porcja blues rocka, brzmieniowo i jakościowo przywodzącą na myśl złote lata brytyjskiego bluesa.
Eric Clapton nazywał go nie tylko największym, ale i najskromniejszym artystą bluesowym.
Wokalistka wydaje się bardziej wyciszona, pogodniejsza, ale też niezmiennie fascynuje swoją sztuką.
Garażowy „brudny” blues w najlepszym wydaniu, przywodzący na myśl klimat muzyki takich mistrzów, jak Junior Kimbrough czy R.L. Burnside.
Świetna gitara i kompozycje.
Muzycy z lekkością i maestrią przemierzają dźwiękowe labirynty.
Nie za wiele bluesa, ale naprawdę dużo pierwszorzędnej muzyki.
Syn słynnego Gregga Allmana nie przynosi ojcu wstydu.
Dziesięć bardzo dobrych, klasycznie rockowych, kawałków z będącą w doskonałej formie Larsson i obfitą prezentacją talentów towarzyszących jej kolegów.