To płyta dla tych, którzy chcą sobie przypomnieć albo uświadomić, jak grało się bluesa w Chicago w latach 60. XX w.
Koktajl jazzowo-folkowo-bluesowo-etniczno-niewiadomojaki, w którym wszystko pięknie do siebie pasuje.
Całość uświadamia nam, jak wiele świat bluesa stracił wraz z odejściem Gallaghera.
Jest pięknie wyeksponowana rasowa gitara i mocny, stylowy wokal.
Najnowsza propozycja wokalistki to bardzo atrakcyjny i różnorodny, kipiący energią kalejdoskop stylistyczny.
Determinacja i wiara w siebie pozwalają na osiągnięcie sukcesu wbrew utartym schematom i porzekadłom.
Porcja doskonałego bluesa z pięknymi partiami instrumentalnymi.
Szkoda, że artyści nie zdecydowali się na podwójną płytę, bo w formie, jaką prezentują, byłaby to przyjemność do potęgi.
Sprawności obu pań jako gitarzystek dorównuje doskonały wokal, czyniąc je artystkami kompletnymi.
Muzyka z płyty „Stranger Fruit” to wyzwanie dla wszystkich, którzy lubują się w nazywaniu i szufladkowaniu muzyki.