Bratnie kraje arabskie przez lata nie chciały pomóc Palestyńczykom, bo potrzebny był ich gniew. Ale dziś ten gniew rodzi bardzo niebezpieczne owoce. Fanatyzm i terroryzm. A nic bardziej nie spędza snu z powiek okolicznym dyktatorom niż gotowi na śmierć żołnierze Allaha.
Skrzyżowanie nazywa się Pat. Nazwa niemal symboliczna dla patowej sytuacji na Bliskim Wschodzie. Autobus linii 32A wyjechał z jerozolimskiej dzielnicy Gilo o godzinie siódmej piętnaście rano; punktualnie o ósmej miał dotrzeć do śródmieścia, ale nigdy tam nie dojechał. Kilka metrów przed skrzyżowaniem wyleciał w powietrze.
Jesteś młody, masz pracę, kochającą rodzinę. Mieszkasz w obcym kraju, ale nie czujesz się obco wśród jego mieszkańców. Los jednak chciał, że urodziłeś się Żydem, a twoja rodzina mieszka w Izraelu. A to może znaczyć, że śmierć wtargnie w twoje życie już teraz. A zada ją twój rówieśnik, który marzy o męczeństwie.
Blask Arafata wyraźnie spłowiał, ale nie wygasł całkowicie. Nikt nie żąda, aby ustąpił, zwalniając miejsce na szczycie komuś innemu, ale coraz głośniej mówi się o potrzebie gruntownych reform. Skoro przez wszystkie te lata nie udało mu się poprowadzić znękanego narodu do upragnionego zwycięstwa, to niech przynajmniej zaprowadzi porządek na własnym podwórku.
Konflikt izraelsko-palestyński pogłębia z miesiąca na miesiąc wewnętrzny duchowy konflikt miliona izraelskich Arabów. Kim są? Czy mogą być lojalnymi obywatelami państwa żydowskiego zachowując swoją palestyńską tożsamość? Czy mogą obojętnie patrzeć na cierpienie ziomków? Pytań jest mnóstwo, odpowiedzi – coraz trudniejsze.
Ludzie, ratując się przed obłędem tej dziwnej wojny, coraz częściej sięgają po psychotropowe leki nowej generacji. Bez nich wielu prawdopodobnie bałoby się nawet wyjść na ulicę.
Telefony komórkowe były na podsłuchu. Od pierwszego dnia starcia w Betlejem specjaliści izraelskiego wywiadu nagrywali każdą rozmowę, którą prowadzili Palestyńczycy zabarykadowani w Bazylice Narodzenia Pańskiego z oblężoną kwaterą Jasera Arafata w Ramalli. Jeśli ktoś kiedyś przesłucha te taśmy, skatalogowane według dni i godzin, będzie miał niemal pełny obraz tego, co działo się w zabudowaniach.
„Mur obronny” to największa izraelska operacja wojskowa od czasu nieudanej inwazji na Liban w 1982 r. Dowodził wtedy Ariel Szaron, który dzisiaj jest premierem. Twierdzi, że rozpoczęte 29 marca działania mają zniszczyć „infrastrukturę terroryzmu”, hodującą kolejnych zamachowców-samobójców, że to walka o przetrwanie Izraela. Według Palestyńczyków Szaronowi chodzi o zniszczenie struktur ich Autonomii, o sterroryzowanie całego narodu. Sceptyczni obserwatorzy podkreślają, że nie da się wykorzenić „infrastruktury terroru” stamtąd, gdzie się naprawdę znajduje – z serc i umysłów Palestyńczyków.
Rozmowa z Mohammadem Raadem deputowanym do Parlamentu Libańskiego z ramienia Hezbollahu (Partii Boga)