Nieuzasadnione i tragiczne w skutkach użycie broni przez policję w Kenoshy przeciw czarnoskóremu Jacobowi Blake′owi wywołało rozruchy w USA. Po stronie policji stają uzbrojeni cywile, a kibicują im republikanie z Trumpem na czele.
Znane marki wysyłają Facebookowi sygnał ostrzegawczy i wstrzymują wydatki reklamowe. Mark Zuckerberg próbuje załatwić sprawę po swojemu. A jest cierpliwym biznesmenem.
Można żartować, że jeśli Kanye zostanie prezydentem, to Kim Kardashian będzie pierwszą damą, a Elon Musk prokuratorem generalnym. Co jeśli raper mówi jednak serio?
Służby federalne użyły samolotów szpiegowskich do zbierania informacji o uczestnikach protestów antyrasistowskich. Jeśli te doniesienia się potwierdzą, Trump będzie miał kłopoty.
Zjednoczenie Afroamerykanów wokół śmierci George’a Floyda jest pozorne. Społeczność ta cierpi na brak prawdziwych liderów i jest rozgrywana przez waszyngtoński establishment.
Radykałowie organizują kontrmanifestacje przeciw ruchom antyrasistowskim. Na ulicach dochodzi do starć, a w sieci pełno nawoływań do zbrojnego oporu.
Taktyka tracącego popularność prezydenta USA zmierza, podobnie jak w kampanii w 2016 r., do umocnienia poparcia twardego trzonu swego elektoratu, zwłaszcza rasistów z Południa.
Obalenie pomnika handlarza niewolników w al. Colstona w sercu Bristolu zapoczątkowało zażartą dyskusję o mrocznych rozdziałach imperialnej historii.
Wydarzenia ostatnich dni mogą sugerować, że Donald Trump pragnąłby przekształcić USA w państwo autorytarne w tureckim lub latynoamerykańskim stylu.