Doprowadzimy cię do ruiny - tak brzmiało hasło reklamowe jednego z największych polskich biur podróży, Alpiny Tour. Rzeczywiście - swoich klientów Alpina doprowadziła, jeśli nie do ruiny, to na pewno do rozpaczy, a samo biuro, zadłużone wobec swych kontrahentów na niebotyczne sumy, musiało przerwać działalność. Na krajowym rynku turystycznym trwa bezpardonowa walka o przetrwanie.
Trwa zażarty bój o ciało i pieniądze polskiego turysty. Rodzime biura podróży sugerują, że zagraniczni konkurenci po cichu nawet do Polaków dopłacają. Dzięki temu ponad połowa czarterowego rynku należy już do nich.
Kończące się turystyczne lato dla wielu polskich biur podróży będzie ostatnim, w którym wystąpią w roli tour-operatorów, czyli biur organizujących wyjazdy. Niebawem większości przyjdzie handlować jedynie podróżami przygotowanymi przez 8-10 dużych biur, głównie tych z kapitałem zagranicznym, sprzedawać bilety i ubezpieczenia oraz ewentualnie organizować najmniej ryzykowne imprezy, z tzw. dojazdem własnym. Wiele biur zapewne zbankrutuje.
Bankructwa biura podróży przypomniały o ciemnych stronach słonecznych wakacji. Jak się zabezpieczyć przed urlopową katastrofą?