Co tydzień publikujemy przygotowane przez KARTĘ materiały historyczne odnoszące się do jednego z ważnych wydarzeń ze stulecia niepodległości.
W powietrzu czuć było atmosferę strachu i przeświadczenia co do zbliżającego się wkrótce decydującego starcia.
Powraca sprawa grobu i obelisku upamiętniającego żołnierzy Armii Czerwonej, poległych w bitwie pod Ossowem w 1920 roku.
Niemcy – pozostając oficjalnie neutralne – próbowały wojnę polsko-sowiecką rozegrać na swoją korzyść.
W sto lat po bolszewickiej nawale Warszawie grozi kolejny koszmar: łuk triumfalny ku czci bitwy 1920 r., proponowany przez byt o oryginalnej nazwie Towarzystwo Patriotyczne.
Dziś wiemy, że sam Curzon miał niewiele wspólnego z linią Curzona. Był dzieckiem światowego Imperium Brytyjskiego i w sprawach Europy Wschodniej orientował się słabo.
W wojnie polsko-bolszewickiej po stronie Polaków walczyło kilkadziesiąt tysięcy Rosjan, kozaków, Ukraińców i Białorusinów. A wśród nich legendarny terrorysta Borys Sawinkow.
Powiązane z Kremlem Rosyjskie Towarzystwo-Wojskowe ogłosiło, że chce wybudować w Krakowie pomnik „Jeńców wojennych – czerwonoarmistów”.
Bitwę warszawską 1920 roku przyjęło się nazywać „cudem nad Wisłą”. Ten termin, ukuty w międzywojniu przez niechętną Piłsudskiemu endecję, jest krzywdzący zarówno dla Marszałka, jak i polskiego żołnierza. Nie był to bowiem żaden „cud”, lecz świetnie przemyślana i przygotowana operacja.
Kino historyczne w III RP częściej pokazywało klęski niż zwycięstwa. Teraz zobaczymy wreszcie triumf, i to od razu w trzech wymiarach – wkrótce na ekrany wchodzi film Jerzego Hoffmana „1920. Bitwa warszawska”.