Józef Piłsudski: „Mieliśmy wysłać delegację nie gdzie indziej, jak do Mińska, gdzie się znajdował p. Tuchaczewski, by żebrać o pokój. Inaczej jak żebraniną tego nazwać nie mogę”.
I ludność, i wojsko tam blisko frontu robi wrażenie, że czeka kogoś, co by ich w garść wziął i poprowadził – pisał w dzienniku endek Juliusz Zdanowski.
Gdy słowo „komunista” funkcjonuje głównie jako obelga, warto przypomnieć kilka oczywistości. Aby podjąć próbę oddania sprawiedliwości minionemu światu.
Dwie godziny szli zwartymi szeregami ochotnicy, zdało się, że nie ma im końca, że oto cały naród sformował się w kolumny i przez stolicę Rzeczpospolitej przeciąga – pisała „Rzeczpospolita”.
Popłakując, upewniali się: „Ale wy wrócicie, kochanieńki? Nie zostawicie nas tak na zawsze tym bezbożnikom?”. A my zapewnialiśmy: „Wrócimy, wrócimy… Zanim żniwa skończycie, już tu będziemy”.
Piechurzy pędzili z karabinami maszynowymi i centralami telefonicznymi. Tylko ranni wlekli się wolno, poowijani zakrwawionymi bandażami – notował pisarz Stanisław Rembek, wówczas kanonier.
Co to wszystko znaczy? Spokój społeczeństwa pewnego swojej siły i ufnego w swoje przeznaczenie czy rezygnacja? – zastanawiał się Charles de Gaulle.
Szkoda, że nie można sportowców i strajkujących robotników, ani niedoszłych ministrów, przepędzić na dwa miesiące do okopów – pisał mjr Stanisław Rostworowski.
Od pięciu dni nie jadłem nic porządnego (nawet teraz piszę głodny), nie spałem, nie rozbierałem się – pisał w pamiętniku Władysław Broniewski, wówczas oficer piechoty.
Wojsko Polskie wycofuje się z Kijowa, w Warszawie strajk. „Dziś rano nie przystąpili do zajęć pracownicy elektrowni, tramwajów, wodociągu i w ogóle instytucji miejskich, mających charakter zakładów użyteczności publicznej” – pisał „Kurier Warszawski”.