Gdy Niemcy podbili Francję i zajęli angielskie wyspy u jej brzegu, pewien zapobiegliwy żołnierz Wehrmachtu zaopatrzył się w brytyjskie funty. Szykował się na zakupy w Londynie.
Uhonorujmy w Warszawie Winstona Churchilla, brytyjskiego premiera czasów drugiej wojny. Jego zasługi dla Polski są większe niż tak często wypominane mu winy i zaniechania.
Nie tylko o wielkiej historii, ale i o ludziach w nią wplątanych: politykach, dowódcach, prostych żołnierzach.
O pilotach legendarnego Dywizjonu 303 oraz o tym, jak powstawała słynna książka Arkadego Fiedlera opisująca ich walki w bitwie o Anglię opowiada syn autora „Dywizjonu 303” Arkady Radosław Fiedler.
Toczące się siedemdziesiąt pięć lat temu powietrzne zmagania pomiędzy Królewskimi Siłami Powietrznymi a niemiecką Luftwaffe przeszły do historii pod nazwą Bitwy o Anglię. Jednak ta największa w dziejach lotnicza batalia zdecydowała nie tylko o losach imperium Brytyjczyków – zdecydowała o losach świata. Niemały udział mieli w niej Polacy.
„Nigdy w historii wojen tak wielu nie zawdzięczało tak dużo tak niewielu”. Te słynne słowa Winstona Churchilla wypowiedziane w 1940 r. w brytyjskim parlamencie dotyczyły także polskich pilotów, którzy wykazali się w Bitwie o Anglię odwagą, świetnym przygotowaniem i „tym czymś”, co wyróżniało ich z grona obrońców angielskiego nieba. Z początku jednak nasi lotnicy nie spotkali się ze zbyt życzliwym przyjęciem.