Rozmowa z prof. Tomaszem Twardowskim z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN o ekonomicznych aspektach lęku przed żywnością genetycznie modyfikowaną
Na szczęście nie ma jednej recepty na wyżywienie ludzkości ani jednego pomysłu na nowe źródła energii. A w dziedzinie biotechnologii obok wielkich korporacji w szranki stanęły organizacje alternatywne, które nie kierują się chęcią zysku.
W laboratoriach powstają białka, jakich nie zna natura. Może się z tego rozwinąć życie, jakiego świat nie widział. A może leki skuteczniejsze od obecnych.
Średniowieczni myśliciele wyliczali, ile diabłów zmieści się na łebku szpilki. Dzisiejsi potrafią umieścić na nim tysiące mikroskopijnych urządzeń wykonujących skomplikowane zadania biomedyczne. Pozwalają na przykład obejrzeć wirusa.
Transgeniczne pomidory, kukurydza, rzepak, ziemniaki i soja zdobywają nowe rynki. Ich uprawa w porównaniu z odmianami konwencjonalnymi jest mniej pracochłonna i bardziej opłacalna. W Polsce nie można jednak produkować żywności transgenicznej, nie można też nią handlować, ponieważ brakuje odpowiednich uregulowań prawnych. Polska - jako przyszły członek Unii Europejskiej - powinna te braki jak najszybciej nadrobić.