Odwiedziliśmy najbardziej chyba odludne wioski w Bieszczadach. W pierwszej istnieje tylko jedno gospodarstwo, druga położona jest tuż przy granicy z Ukrainą, do trzeciej można dotrzeć wyłącznie łódką lub przez las.
Dr hab. Patrycja Trzeszczyńska, etnolożka i ukrainoznawczyni, o bieszczadzkich mitach podkręcanych serialem „Wataha” i o tym, jak traktujemy przeszłość i historię.
Pewnego dnia Tadeusz Filar, miłośnik Bieszczad, spojrzał na mapę i oniemiał: okrojono je o trzy czwarte.
Dziejący się na bieszczadzkiej granicy Unii Europejskiej nasz eksportowy serial „Wataha” trafia w gorący temat migracji.
Najpierw był tylko on, a wkrótce potem już nikt ich nie liczył. Zbudowali szałasy, sprowadzili zwierzęta, poszli się zameldować – w tej wsi nie wsi, do której wiodła ledwie leśna ścieżka. Może dlatego gminna urzędniczka nie wiedziała, gdzie to jest.
Jeden szedł za drugim, bo widział, że tamtemu się polepszyło: zbudował nową stodołę, kupił krowę, pustaki na dom. Pakował więc walizę i jechał w Bieszczady. Spał na pryczy, mył się w potoku, załatwiał w wychodku. Ale jak brał wypłatę, miał co na ręce zważyć.
Gdyby nie wojna, nigdy nie wyjechaliby ze swojego kraju. Kilka tysięcy Czeczenów mieszkających w Polsce od lat czeka na azyl i status uchodźcy. Przyjeżdża ich coraz więcej, bo boją się, że za kilka miesięcy nasza granica zostanie dla nich bezpowrotnie zamknięta. W desperacji ryzykują życiem.
W Bieszczadach odnalazł się kolejny dzwon z jednej z tutejszych łemkowskich, greckokatolickich świątyń. To prawdziwy spiżowy skarb. Szkoda, że nie do końca wiadomo, jaki ma być dalszy los dzwonów, bo pretensje zgłasza zbyt wiele stron naraz.
Odbudowana legendarna Chata Socjologa znów wznosi się na bieszczadzkiej polanie. Spłonęła w styczniu 2003 r., w 30 rocznicę istnienia, jakby symbolicznie. Przebyła tę samą drogę co polska socjologia; w nieco ironicznym skrócie powiedzieć można: od marksizmu do marketingu.
Dzisiaj, żeby przeżyć w tych górach, nocuje się turystów, chodzi do lasu kłusować albo po prostu bierze drewno i rzeźbi. W Bieszczadach co drugi to artysta.