Wybrali 500 mężczyzn, wśród nich mnie i wujka, wsadzili nas do trzech oddzielnych wagonów. Wszystkie inne wagony trafiły prosto do Treblinki, a te trzy zostały odłączone na bocznym torze. Przyjechała lokomotywa i zabrali nas do Majdanka. Wtedy nie wiedzieliśmy, dlaczego tak się stało. Teraz wiem i nazywam siebie cudownie ocalonym – opowiada Benjamin Midler, świadek powstania w getcie białostockim, ocalały z Holokaustu.
Kuria białostocka zawiesiła ks. Dębskiego w funkcji rzecznika, TVP wydała oświadczenie o zerwaniu z nim współpracy. Pytanie, czy władze obu instytucji dopiero teraz dowiedziały się o jego „zalotach”.
To walka z tęczowym totalitaryzmem – tłumaczy swoją akcję anonimowa „Milcząca większość”. Mowa nienawiści – ripostuje prezydent miasta i zawiadamia prokuraturę.
Dopóki w Polsce będzie trwał tak ostry i bezwzględny bój o teraźniejszość i przyszłość, tak naruszający ład demokratyczny i niszczący dialog, ba, niszczący jakąkolwiek rozmowę, dopóty będzie trwał bój o historię.
Wiele wskazuje na to, że brutalizacja życia osiągnęła w Polsce poziom krytyczny – m.in. z powodu tolerowania przemocy względem rozmaitych mniejszości społecznych.
Petardy, wyzwiska, agresja uczestników kontrmanifestacji środowisk kibicowskich i narodowych – tak zostanie zapamiętany pierwszy marsz równości w Białymstoku. Dziś do stolicy Podlasia płyną z całej Polski wyrazy wsparcia oraz konkretna, finansowa pomoc.
Trzeba mówić o Białymstoku i trzeba mówić o Kościele rzymskokatolickim, którzy szczuje zdezorientowaną młodzież na osoby LGBT. Miasto przeżywa dni wstydu. Czy jego mieszkańcy odetną się od faszyzmu?
Ponad tysiąc osób pod hasłem „Białystok domem dla wszystkich” przeszło ulicami stolicy Podlasia w pierwszym w historii miasta Marszu Równości. Nie było jednak wyłącznie kolorowo.
Parady równości są w naszym kraju wciąż formą walki politycznej o podstawowe prawa człowieka i obywatela oraz niechcianą, lecz realną konfrontacją z siłami faszyzmu, fundamentalizmu religijnego i konserwatyzmu. A już szczególnie dotyczy to Białegostoku.
Mieszkał w Białymstoku zaledwie siedem lat. Zostawił 10 tys. negatywów. Po wojnie wylądował w Nowej Zelandii. Nigdy do Polski nie wrócił. Białegostoku nie wspominał. Dzisiaj miasto widzi się oczami Augustisa, a na podstawie jego fotografii odbudowuje swoją tożsamość.