Dziś Sejm zajmuje się rządowymi zmianami w przepisach dotyczących ubiegania się o status uchodźcy. Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODiHR), agenda OBWE, na wniosek RPO Marcina Wiącka wydało „pilną opinię prawną”, według której przepisy łamią międzynarodowe zobowiązania Polski dotyczące procedur uchodźczych i praw człowieka.
Rosja i Białoruś przygotowują regionalną wojnę, której ofiarą padną państwa bałtyckie i północno-wschodnia Polska. Scenariusz Zapadu pokazuje, że obrona wschodnich rubieży jest najważniejszym zadaniem NATO.
Konferencja Mateusza Morawieckiego i Mariusza Kamińskiego była preludium do sejmowego głosowania nad stanem wyjątkowym. Miała wzbudzić poczucie rosnącego zagrożenia i presję „Polek i Polaków”, by wszystkie polityczne siły zgodnie zagłosowały „za bezpieczeństwem”.
Prokuratorzy i sędziowie białoruskich sądów idą na krótkim pasku władzy, wydają wyroki, jakie kazano im wydać. Na pokaz. Żeby nikomu nie przyszło do głowy protestować czy choćby wyrażać własne zdanie.
Rozporządzenie w sposób oczywisty ma jeden cel: odciąć społeczeństwo od informacji na temat sytuacji na granicy oraz uniemożliwić ujawnianie przypadków łamania prawa przez Straż Graniczną.
Wprowadzanie stanu wyjątkowego w reakcji na zbliżające się ćwiczenia wojskowe za naszą wschodnią granicą rozmija się zarówno z charakterem tego środka, jak i typem zagrożenia. Nie dajmy się więc zmylić.
Białoruski sport jest skansenem, tak jak białoruskie państwo. Dlatego coraz więcej sportowców chce z niego uciec.
Polska w oczach świata jest symbolem autorytaryzmu, polityki napędzanej izolacjonizmem i nienawiścią. To obraz za granicą mocno już scementowany. I trudno sobie dziś wyobrazić, czy i w jaki sposób uda się ten cement kiedyś rozbić.
Okazuje się, że polskie wojsko, by zatrzymać uchodźców, od miesiąca rozkłada tzw. drut ostrzowy na granicy z Białorusią. Szkopuł w tym, że opinia publiczna o tym nie wiedziała, a szef MON zwyczajowo atakuje opozycję, zamiast tłumaczyć Polakom swoje decyzje i działania.
Nikt nie kwestionuje, że reżim Łukaszenki usiłuje zaatakować Polskę i Litwę przy użyciu uchodźców. Problem mamy nie z diagnozą, ale z praktyką. Ludzie dobrej woli robią dziś to, czego nie robi ani rząd, ani prezydent Duda, ani biskupi: w nienormalnej sytuacji zachowują się przyzwoicie.