Polacy jadą za chlebem. Z jednej strony – Polska i polskie rodziny otrzymują właśnie finansowy zastrzyk bez precedensu, za którym idzie wzrost płac, konsumpcji oraz zatrudnienia. Z drugiej – zaczyna nam brakować ludzi. Dziury tworzą się w usługach, handlu, budownictwie, a przede wszystkim w medycynie i nauce. Gdyby zestawić pozytywne i negatywne skutki obecnej fali emigracyjnej, to jaki byłby bilans? I co to oznacza dla tych, co tu zostają?
Po seksizmie, rasizmie, mobbingu pojawił się nowy termin: – ageizm. To dyskryminacja ze względu na wiek; od angielskiego słowa age. Właściwie trudno mówić, czy w Polsce to klasyczny ageizm, czy brutalna ekonomia. Do seniorów niańczących zgodnie z tradycją wnuki nie ma u nas społecznej niechęci. Ale zarobić to oni nie zarobią.
Dobrymi intencjami piekło wybrukowane. Im więcej ochrony i przywilejów politycy zapisują pracownikom w ustawach, tym trudniej jest ludziom znaleźć pracę. Tak może być teraz.
Depresja, zbędność, bieda, izolacja, przemoc w rodzinie – pięć sióstr bezrobocia. Idą wiernie, powoli uszkadzając ciało i duszę. Gdzieś po trzech, pięciu latach dzieło zniszczenia jest gotowe. Człowiek nie potrafi już pracować, nawet jeśli pracę znajdzie. Zostaje bezrobotnym zawodowym.
Pracodawcy są przekonani, że przez urząd pracy dobrego pracownika się nie znajdzie. Bezrobotni, że na państwowy pośredniak nie ma co liczyć. Po co nam taki system pośrednictwa?
Bezrobotna mieszkanka zakazanej dzielnicy Konina Barbara N. ma sześcioro dzieci. Żadne z nich nie jest już pod jej opieką. Najmłodsze niemowlę Barbara miała sprzedać parze bezdzietnych Niemców. Ta sprawa zbulwersowała Konin, Polskę i Niemcy.
Polski problem numer jeden to trzymilionowe bezrobocie. Mimo to pracodawcom coraz bardziej doskwiera brak rąk do pracy. Jak to wytłumaczyć?
Rząd chce, żeby ludzie słabi, wykluczeni, nie radzący sobie w życiu wracali na rynek pracy. Popiera więc program zakładania specyficznych spółdzielni, korzystających z rządowych dotacji i podatkowych ulg. Idea jest piękna, praktyka będzie dużo gorsza. Rodzi się właśnie kolejna enklawa dla naciągaczy i cwaniaków.
Co ludziom po ożywieniu gospodarczym skoro ciągle 3 mln osób daremnie rozgląda się za pracą. Są jednak pierwsze oznaki, że nadchodzą lepsze czasy. Znajomość języków, precyzyjne wykształcenie, staż w dobrej firmie, certyfikaty – to atuty, które dzisiaj szczególnie się ceni.